Szczecińska kłótnia o pieniądze

Pogoni Szczecin w lidze nie wiedzie się dobrze, Portowcy walczą o utrzymanie. Jakby tego było mało w Szczecinie zaczęło iskrzyć na linii spółka akcyjna Pogoń a miasto Szczecin. Zarząd klubu walczy o 125 tysięcy złotych za usługi promocyjne i kolejne 4 tysiące za koszty ponoszone z tytułu promowania Szczecina. Pogoń S.A i miasto Szczecin odbijają piłeczkę i się oskarżają. Jedni twierdzą, że powinni dostać pieniądze, inni zaś, że mają prawo przestać wypłacać fundusze za zamówione usługi promocyjne miasta pomimo podpisanej umowy.

W tym artykule dowiesz się o:

W styczniu bieżącego roku Pogoń Szczecin S.A podpisała z miastem umowę, w której magistrat zamawiał od klubu usługi promocyjne. Rocznie miasto zdeklarowało się płacić spółce 3360000 złotych. Kwota ta rozbita została na raty i systematycznie do klubowej kasy miała wpływać określona kwota. Ku zdziwieniu włodarzy Pogoni Prezydent Szczecina - Piotr Krzystek zdecydował się wstrzymać przelewy.

Umowa pomiędzy magistratem a spółką została całkowicie źle przygotowana pod względem językowym, co wiąże się z trudną interpretacją aneksów w niej zawartych. - Umowa zrobiona jest fatalnie i pod względem językowym i logicznym - ocenił wiceprezes Pogoni, który do klubu trafił niedawno. Jednak pomijając już ten fakt, kontrakt, jaki podpisały ze sobą strony miał wyraźnie zaznaczone procedury, co w przypadku, gdy klub nie spełniał wymagań miasta. - W razie nie osiągnięcia satysfakcjonujących wyników sportowych, po upływie 2 miesięcy, od momentu podpisania umowy, miasto może obniżyć o 20 procent wypłaty pieniędzy z tytułu promocji - cytował dokument Jarosław Mroczek, wiceprezes klubu. - Jednak zanim Pan Prezydent może nam wstrzymać przelewy muszą spełnione zostać określone warunki, które zawarte są w umowie. Miasto powinno wystosować do nas pismo, w którym udowodniłoby nam, że nie spełniamy warunków umowy, żądałoby wyjaśnienia sytuacji i usunięcia błędów, które popełniliśmy. Chcę oświadczyć, że nie dostaliśmy od miasta żadnego tego typu pisma - kontynuował Mroczek.

- Dostaliśmy od wiceprezydenta Krzysztofa Soski list, w którym zostaliśmy poinformowani, że miasto chce renegocjować umowę, nie było w tym liście ani słowa o tym, że magistrat wstrzymuje nam wypłatę pieniędzy - informował wiceprezes Pogoni. - Miasto nie płaci nam pieniędzy, co w mojej ocenie jest próbą szykanowania klubu, tylko prawdę mówiąc nie wiem za co - dodał Mroczek.

Poza tym, że zarząd klubu domaga się od miasta 125 tysięcy toczy się także bój o kolejne 4 tysiące. - Koszty produkcji wszystkich elementów oznakowań związanych z realizacją umowy, w tym konstrukcji pod banery ponosi zamawiający - cytował zapis z kontraktu podpisanego w styczniu Jarosław Mroczek. - Ponad miesiąc temu wystawiliśmy fakturę na około 4 tysiące złotych. Miasto odpowiedziało nam pismem, że nie zapłaci tych kilku tysięcy, gdyż zdaniem magistratu ten wyżej przytoczony punkt wcale nie oznacza, że miasto powinno zapłacić - mówił wyraźnie poirytowany wiceprezes Pogoni, który retorycznie zastanawiał się więc, co oznacza owy punkt.

To, co się dzieje w Szczecinie z jednej strony jest śmieszne, z drugiej zaś żenujące. Miasto Szczecin, które pod względem wielkości jest siódmym miastem w Polsce nie potrafi porozumieć się z klubem, który mieści się w dziesiątce tabeli wszech czasów. Przytoczone i pokazane na konferencji prasowej pisma od urzędników magistratu wywołały wśród dziennikarzy zgromadzonych na konferencji śmiech i poirytowanie. Sama treść umowy jest momentami śmieszniejsza niż niejeden często powtarzany dowcip...

Źródło artykułu: