Podopieczni Ryszarda Łukasika w środowym meczu mieli sporo sytuacji do zdobycia bramek i gdyby mieli lepiej ustawione celowniki, to mogliby to spotkanie wygrać nawet przy stracie trzech goli. Wartę było stać jednak tylko na honorowe trafienie z rzutu wolnego autorstwa Marcina Wojciechowskiego. W końcówce było emocjonująco, bo poznaniacy ruszyli do śmiałych ataków i wynik do ostatnich minut był sprawą otwartą. - W drugiej połowie nieźle to wyglądało, ale gra się 90, a nie 45 minut. Przegraliśmy kolejne spotkanie i w rundę jesienną kończymy w strefie spadkowej. Trzeba się uderzyć w pierś, bo jest to wyłącznie nasza wina. To my jesteśmy na boisku i walczymy o punkty. Na pewno nie zlekceważyliśmy przeciwnika, bo bardzo chcieliśmy to spotkanie wygrać, aby zbliżyć się do reszty drużyn - mówi Tomasz Magdziarz.
W całej rundzie Warta zdobyła tylko czternaście punktów i zajmuje szesnaste miejsce. Gdyby jednak udało się wygrać z Górnikiem sytuacja nie byłaby najgorsza. - Mogliśmy rundę zakończyć blisko środka tabeli, bo jest tam wąsko. Niestety kończymy ją na bardzo niskim miejscu - dodaje kapitan Zielonych.
W polepszeniu sytuacji poznaniaków nie pomogła nawet zmiana trenera. Ryszard Łukasik w pięciu meczach zdobył tylko trzy punkty. Magdziarz mimo wszystko uważa, że nowy szkoleniowiec pomógł drużynie. - Wyniki mówią co innego, ale w zespole czuliśmy się nieźle po zmianie trenera. Zaczęło wyglądać to coraz lepiej. Trenerzy przejęli taki zespół, jaki przejęli, do tego doszły kontuzje i ciężko ich za to rozliczać - opowiada "Madzi”.
Zima w Warcie będzie nerwowa. W drużynie z pewnością dojdzie do kilku roszad kadrowych. Ponadto sytuacja organizacyjna i finansowa jest w słabym stanie. - W klubie jest bardzo ciężka sytuacja. Zaległości finansowe są duże i ciężko powiedzieć, co będzie i czy w ogóle Warta na wiosnę będzie. Chcieliśmy dograć jesień i zdobyć kilka punktów niezależnie od tego kto odejdzie i jaki będzie skład na wiosnę - zakończył Magdziarz.