Nie do wiary! - relacja z meczu Cracovia - PGE GKS Bełchatów

To spotkanie kibice Cracovii i GKS-u Bełchatów będą wspominać latami. Do 85. minuty pierwszego pojedynku 15. kolejki ekstraklasy Pasy przegrywały u siebie z Brunatnymi, by ostatecznie zwyciężyć 3:2. Bohaterem meczu był napastnik gospodarzy, Marcin Krzywicki, który strzelił jedną z bramek i miał udział przy kolejnych dwóch trafieniach.

Czy można mówić o przełamaniu Pasów, które tym zwycięstwem przedłużyły swoje nadzieje na pozostanie w ekstraklasie? Na pewno w sensie mentalnym, bo potrafiły przechylić losy meczu na swoją korzyść, ale piłkarsko nadal nie prezentują się nawet przyzwoicie, co podkreślał ich trener, Jurij Szatałow: - Przez większość meczu nie zasługiwaliśmy na pochwałę. Chciałem zmotywować zespół, ale tak, żeby nie był spięty. Nie udało się tego zrobić. Drużyna była spięta, bała się grać.

Spotkania fatalnie zaczęło się dla gospodarzy. Już w 7. minucie gry Maciej Małkowski dograł w pole karne do Mateusza Cetnarskiego, który wycofał piłkę do Łukasza Bociana. 22-letni pomocnik, który wrócił do pierwszego składu Brunatnych po miesiącu przerwy, uderzył bez przyjęcia, a piłka tuż przy słupku wpadła do bramki Pasów. Marcin Cabaj nie miał szans na interwencję. Krakowianie nie potrafili niczym przeciwstawić się rywalom, którzy śmiało dążyli do podwyższenia prowadzenia. W 20. minucie Cetnarskim na lewej flance uruchomił Tomasza Wróbla. Skrzydłowy GKS-u płasko zagrał w pole karne do Dawida Nowaka, ale piłkę trącił Arkadiusz Radomski. Kapitan Cracovii zrobił to tak niefortunnie, że ta trafiła pod nogi Małkowskiego, ale ten uderzył obok pustej bramki.

Cracovia pierwszą godną odnotowania akcję przeprowadziła dopiero w 38. minucie, ale po szybkiej wymianie piłki między Saidim Ntibazonkizą, a Mateuszem Klichem, tego drugiego w polu karnym uprzedzili obrońcy GKS-u. Po chwili w podobnej sytuacji piłka trafiła już do Klicha, ale jego słaby strzał nie sprawił kłopotów Łukaszowi Sapeli. W 45. minucie Mariusz Sacha przedarł się prawą stroną boiska i spod końcowej linii posłał ostre dośrodkowanie wzdłuż linii bramkowej, ale ani Bartłomiejowi Dudzicowi, ani Saidiemu Ntibazonkizie nie udało się sięgnąć piłki.

Po przerwie gospodarze wrócili na boisko mocno umotywowani i przez pierwsze minuty nie schodzili z połowy bełchatowian, ale nie potrafili poważnie zagrozić bramce Sapeli. Z kolei GKS-owi pierwsza wycieczka na połowę Cracovii przyniosła podwyższenie prowadzenia. Przy bocznej linii Piotr Polczak sfaulował Dawida Nowaka, a po dośrodkowaniu Mateusza Cetnarskiego sam poszkodowany wyprzedził Sławomira Szeligę i pokonał Marcina Cabaja. Piłkarze Cracovii nie spuścili głów i dążyli do odrabiania strat, ale w tym fragmencie stać ich było tylko na niemrawy strzał z dystansu w wykonaniu Klicha, który pewnie obronił Sapela. W 70. minucie Brunatni mogli natomiast dobić Cracovię. Marcin Żewłakow jednym kontaktem z piłką zwiódł Milosza Kosanovicia i z linii 16. metrów uderzenie minimalnie niecelnie. W odpowiedzi Dariusz Pawlusiński w swoim stylu oddał strzał z rzutu wolnego z ok. 35 metrów, po którym piłka zatańczyła na górnej siatce bramki GKS-u.

Kiedy niektórzy kibice Pasów zaczynali już opuszczać stadion, Jurij Szatałow zdecydował się wprowadzić do gry Marcina Krzywickiego. Jak się okazało, był to szczęśliwy ruch trenera Pasów. W 86. minucie Pawlusiński z prawej strony dograł w pole karne do Pawła Sasina, który spod końcowej linii wycofał do Krzywickiego. Po jego strzale piłka odbiła się od słupka bramki bełchatowian, dopadł do niej Bartłomiej Dudzic i z bliska zdobył kontaktowego gola dla Pasów. Kilkadziesiąt sekund później fani Cracovii przecierali oczy ze zdumienia. Krzywicki wystartował do podania Radomskiego z głębi pola, wyprzedził Zlatko Tanevskiego i w sytuacji sam na sam z Sapelą doprowadził do wyrównania. W 93. minucie stadion Pasów eksplodował z radości. Pawlusiński z prawej strony posłał dochodzące do bramki GKS-u dośrodkowanie, do którego próbował dojść Krzywicki. Rosły napastnik Cracovii nie sięgnął jednak piłki, a ta wpadła do bramki obok zaskoczonego Sapeli. Kilka chwil później japoński sędzia Masaaki Toma zakończył ten nieprawdopodobny mecz i gospodarze mogli cieszyć się z drugiego zwycięstwa w tym sezonie.

- Przegraliśmy na własne życzenie wygrany mecz - przyznał po końcowym gwizdku rozgoryczony trener GKS-u, Maciej Bartoszek. - Cracovia tak nie wygra przez następne sto lat. Naprawdę nie wiem co się stało. Nie potrafię tego wytłumaczyć - mówił załamany Dawid Nowak.

Tak dramatycznego finiszu spotkania przy Kałuży 1 nie było od kwietnia 2005 roku, kiedy Pasy podejmowały Legię Warszawa (ostatnie wiosenne równie emocjonujące derby Krakowa rozgrywano na stadionie Hutnika). W doliczonym czasie gry tego pamiętnego meczu najpierw Marcin Cabaj obronił rzut karny wykonywany przez Łukasza Surmę, a kilkadziesiąt sekund później Marcin Bojarski strzelił zwycięskiego gola, po którym sędzia Tomasz Mikulski nie wznowił już gry.

***

Cracovia - PGE GKS Bełchatów 3:2 (0:1)

0:1 - Bocian 7'

0:2 - Nowak 51'

1:2 - Dudzic 86'

2:2 - Krzywicki 88'

3:2 - Pawlusiński 90+3'

Składy:

Cracovia: Cabaj - Sasin, Polczak, Kosanović, Moskała (81' Krzywicki) - Szeliga, Radomski - Dudzic, Klich (57' Suworow), Sacha (57' Pawlusiński) - Ntibazonkiza.

PGE GKS Bełchatów: Sapela - Fonfara, Tanevski, Drzymont, Popek - Wróbel (67' Żewłakow), Baran, Bocian, Cetnarski (88' Późniak), Małkowski - Nowak (68' Da Silva).

Żółte kartki: Moskała, Kosanović, Pawlusiński (Cracovia) oraz Bocian, Wróbel, Tanevski (GKS).

Sędziował: Masaaki Toma (Japonia).

Widzów: 6000.

Oceny drużyn:

Cracovia: 3.5 - Pasy wygrały w okolicznościach, które długo będą wspominać ich kibice przez wiele lat, ale poza końcówką, w której szaleńczo zaatakowały GKS grały poniżej krytyki.

PGE GKS Bełchatów: 2.0 - przegrać wygrany mecz z czerwoną latarnią ligi? To nie może zasługiwać na pochwały. Brunatni umiejętnie bronili się i punktowali Cracovię do 85. minuty, ale zapomnieli o tym, że mecz trwa 90 minut.

Źródło artykułu: