Tomasz Kupisz: Udowodnię trenerowi Smudzie, że warto na mnie stawiać

Tomasz Kupisz do Jagiellonii Białystok trafił przed sezonem z angielskiego Wigan Atlhletic. 20-latek był prawdziwym objawieniem rundy jesiennej ekstraklasy i jednym z liderów drużyny mistrza jesieni - strzelił 3 bramki i zapisał na swoim koncie 5 asyst.

Dobrą postawę Kupisza dostrzegł selekcjoner reprezentacji Polski Franciszek Smuda i powołał go na towarzyski mecz z Bośnią i Hercegowiną. - Cieszę się, że trener Smuda mi zaufał. Mam nadzieje, że będzie to początek dłuższej przygody z reprezentacją. Postaram się udowodnić trenerowi, że warto na mnie stawiać i powoływany będę regularnie - mówi Kupisz, który ma duże szanse na debiut z orzełkiem na piersi.

Boczny pomocnik Jagiellonii jest zadowolony z przenosin z Anglii do Polski. - Powrót do ojczyzny na pewno nie jest dla mnie krokiem wstecz, inaczej, uważam go za awans sportowy. Cieszę się, że regularnie mogę występować w drużynie lidera ekstraklasy. Dzięki temu już we wtorek wylecę z reprezentacją do Turcji na zgrupowanie. To bardzo mobilizujące.

Jagiellonia po raz pierwszy w swojej 90-letniej historii została mistrzem rundy jesiennej ekstraklasy. Tuż za jej plecami są Wisła Kraków i Legia Warszawa, czyli faworyci ekstraklasy. - Nadal jesteśmy lepsi, nadal mamy trzy punkty przewagi nad drugą i trzecią drużyną w tabeli. Nie oglądamy się za siebie, bo i po co - pyta Kupisz. - Musimy skupiać się na sobie, jeżeli będziemy grać jak najlepiej, jeżeli będziemy wygrywać mecze, to nie będzie dla nas mieć znaczenia, kto i z jaką stratą punktową jest za nami - zauważa.

Pomocnik Jagi na początku sezonu pokazał, że potrafi uderzyć z dystansu. Jego piękny gol zza pola karnego pozwolił białostoczanom doprowadzić do remisu w wyjazdowym meczu z Lechią Gdańsk (2:1). W dalszej części sezonu zawodnik jednak rzadko niepokoił bramkarzy strzałami zza pola karnego. - Dlaczego? Sam się nad tym często zastanawiam. Trener robi wszystko, żebyśmy jak najczęściej strzelali. Być może nie miałem do tej pory takiej klarownej sytuacji. Szczerze mówiąc, wolę dogrywać partnerom, niż samemu uderzać. Ale będę musiał nad tym popracować, nad częstotliwością strzałów - kończy Kupisz.

Źródło artykułu: