Limit pecha już wyczerpał

Adam Cieśliński w Łódzkim KS występuje od roku. Mimo, iż przyszedł z trzecioligowego zespołu, miał być zbawcą linii ataku. Niestety, na dzień dzisiejszy te oczekiwania nie zostały spełnione, lecz wkrótce może się to zmienić.

W tym artykule dowiesz się o:

25-letni napastnik przybył do ŁKS z TKP Toruń - trzecioligowca toczącego bój o zaplecze ekstraklasy. Zrobił dobre wrażenie na sztabie szkoleniowym łódzkiej drużyny, a dużo nie kosztował, więc do transferu doszło bez zbędnych negocjacji. Wcześniej reprezentował barwy Legii Warszawa, z którą zdobył Puchar Ligi. Jest wychowankiem FAM Chełmno.

Cieśliński bardzo długo zmagał się z kontuzją nogi, która uniemożliwiła mu występy w lidze przez wiele miesięcy. Dopiero pod koniec ubiegłego roku doszedł do pełnej sprawności fizycznej. - Nie odczuwam już żadnego bólu po urazie. Można powiedzieć, iż nie ma już po nim śladu. Sądzę, że doszedłem do siebie i czuje się dużo lepiej - zapewnia. Nic więc nie stało na przeszkodzie, by wraz z innymi zawodnikami wyjechał do Gutowa Małego w celu jak najlepszego przygotowania do rundy wiosennej: - Zgrupowanie w ośrodku Antoniego Ptaka było bardzo ciężkie. Pracowaliśmy przede wszystkim nad wytrzymałością. Oprócz tego rozegraliśmy cztery sparingi. Na szczęście, teraz będą już zajęcia mniej obciążające, aczkolwiek czas spędzony w Gutowie Małym uważam za bardzo pożyteczny, bowiem najpierw należy poprawić kondycję, a następnie technikę i zgranie - mówi Sportowym Faktom.

Podczas zgrupowania podopieczni Mirosława Jabłońskiego rozegrali cztery spotkania kontrolne. Przeciwnikami łódzkiego pierwszoligowca były następujące drużyny: Concordia Piotrków Trybunalski, UKS SMS Łódź, Sokół Aleksandrów oraz Pogoń Łask Kolumna. Cieśliński wystąpił w dwóch meczach, jednak nie spisał się najlepiej: - W pierwszym sparingu zaprezentowałem się przyzwoicie, chociaż nie zdołałem wpisać się na listę strzelców. W drugim zaś strzeliłem jednego gola, jednak nie wykorzystałem przynajmniej pięciu dogodnych okazji, dlatego też nie mogę być z siebie w pełni zadowolony - żali się były gracz stołecznych.

Ensar Arifović i Marcin Klatt to dwaj napastnicy, którzy najczęściej występowali w podstawowym składzie ełkaesiaków. W sumie strzelili tylko dwa gole, co oznacza, iż nie będzie trudno wygryźć ich ze składu. Jak więc ocenia Adam swoje szanse na regularne występy wiosną? - Bardzo bym chciał, ale to zależy od trenera Mirosława Jabłońskiego i reszty sztabu szkoleniowego. Mam nadzieję, że zostanę przy al. Unii i powalczę o miejsce w pierwszej jedenastce. Wszystko będzie zależało od tego, jak trenerzy ocenią moją przydatność. Decyzję, kto będzie grał, podejmie trener, bo to jego zadanie.

Już 22 lutego Łódzki Klub Sportowy rozegra przed własną publicznością ligowe spotkanie z Jagiellonią Białystok. - Jesteśmy już myślami przy tym meczu. Gramy u siebie, dlatego musimy wyjść zwycięsko z tego pojedynku, tym bardziej, iż teraz każde starcie będzie o wielką stawkę. Następnie mamy bardzo ciężki wyjazd do Warszawy - wyjaśnia Cieśliński. Trzeba się z nim nie zgodzić, bowiem ŁKS potrzebuje teraz punktów, jak antidotum na nieuleczalną chorobę. Zespół Artura Płatka spisuje się najlepiej spośród wszystkich beniaminków, także zdobycie kompletu punktów nie będzie łatwe. Zastanawiające jest to, w jakim składzie Łodzianie wyjdą na to spotkanie, bowiem obecnie testowanych jest wielu Brazylijczyków. - Kilku z nich pokazało się z dobrej strony. Mają oni dosyć wysokie umiejętności, jednak nie chciałbym wymieniać nazwisk. To szkoleniowiec oceni ich przydatność to zespołu.

Niewykluczone, iż 25-letni snajper zostanie wypożyczony do klubu, w którym wcześniej występował - TKP Toruń.

Komentarze (0)