Marcin Wasilewski: Nieopisane uczucie

Marcin Wasilewski w wielkim stylu wrócił na piłkarskie salony. W niedzielnym spotkaniu 18. kolejki Jupiler Pro League z Zulte Waregerm "Wasyl" po raz pierwszy od 15 miesięcy pojawił się w wyjściowym składzie Anderlechtu i od razu wpisał się na listę strzelców, w 43. minucie gry strzałem głową otwierając wynik meczu.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Wasilewski czekał na powrót do pierwszego składu Fiołków 462 dni. Tyle bowiem ich upłynęło od momentu odniesienia przez Polaka kontuzji w starciu z Axelem Witselem ze Standardu Liege w meczu, który rozegrano 30 sierpnia 2009 roku.

- Zagrać znów od pierwszej minuty to nieopisane uczucie. To, że strzeliłem bramkę jest miłym bonusem i podziękowaniem dla wszystkich, którzy wspierali mnie w tym trudnym okresie mojej kariery - słowa reprezentanta Polski cytuje oficjalny serwis internetowy Fiołków. - Chcę podziękować rodzinie, wszystkim pracownikom klubu i kibicom Anderlechtu. Nigdy nie zapomnę im tego, że w 27. minucie (minuta meczu, w której "Wasyl" doznał fatalnej kontuzji - przyp. red) każdego spotkania skandowali moje imię - dodaje wychowanek Hutnika Kraków.

- Jako niemi świadkowie piekła, przez które przeszedł Marcin, możemy tylko podziwiać i szanować go za determinację - komentuje generalny menedżer Anderlechtu, Herman Van Holsbeeck i uzupełnia: - Jako klub dołożyliśmy wszelkich starań, by Marcin miał możliwie najlepszą opiekę medyczną i rehabilitację. Jednak mimo wszelkich środków, praca, którą wykonał Marcin była nadludzka. Wielu piłkarzy poddałoby się w połowie drogi.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×