A miał być koniec...
Jeszcze przed rozpoczęciem ligi wielu mówiło, że bełchatowianie to murowani kandydaci do spadku. Masowe odejścia kluczowych zawodników, brak hucznych transferów, trener "znikąd" i zmiana zarządu - na podstawie tych omenów znawcy polskiego futbolu twierdzili, że piłka nożna w Bełchatowie kończy się, tak jak węgiel w tamtejszej kopalni...
Na szczęście dla wszystkich sympatyków Brunatnych piłkarze z górniczego miasta zagrali na nosie nie tylko futbolowym ekspertom, ale też wielu teoretycznie mocniejszym drużynom na krajowym podwórku.
W połowie rundy jesiennej pojawiały się głosy, że przewietrzenie składu było w drużynie potrzebne. Potrzebny był napływ świeżej krwi, młodych zawodników żądnych sukcesów, którzy graliby za znaczniej mniejsze pieniądze niż ich poprzednicy. Zmienił się też trener. Ceniony Rafał Ulatowski zastąpiony został przez ligowego młokosa Macieja Bartoszka, który nie okazał się wcale gorszy od swojego poprzednika. A jaka jest teraz sytuacja byłego asystenta Leo Beenhakera wszyscy doskonale wiemy.
Zmiany nastąpiły też na najwyższych szczeblach w klubie z województwa łódzkiego. Prezesa Andrzeja Zalejskiego zastąpił Jacek Zatorski, który również podołał wyzwaniu i zarządza klubem najlepiej jak tylko potrafi i to z dobrym skutkiem.
Pozytywów co raz więcej
Kiedy bełchatowianie ściągnęli latem starego boiskowego wygę Marcina Żewłakowa, solidnego obrońcę Zlatko Tanevskiego oraz brązowego medalistę ubiegłego sezonu Grzegorza Barana nikt już nie pamiętał, kto tak na prawdę z Bełchatowa odszedł. Drużyna Bartoszka na pewno nie straciła na jakości, co później udowodniła bijąc ligowych krezusów takich jak Lech Poznań czy Legia Warszawa.
Na początku sezonu furorę na skrzydłach robili Maciej Małkowski oraz Tomasz Wróbel, w środku pola niczym klasowej światy rozgrywający piłki rozdawał młody bełchatowski pomocnik Kamil Poźniak, a wspomniany wcześniej Żewłakow wraz z Grześkiem Kuświkiem wykańczali tylko świetne podania swoich kolegów. Warto nadmienić też bardzo dobrze zorganizowaną obronę biało-zielono-czarnych, której od wielu lat podporą jest Jacek Popek, piłkarz który od dobrych kilku sezonów nie schodzi poniżej pewnego, dobrego poziomu grania. Jego rola w obecnej drużynie Górników jest o tyle większa, że został on wyznaczony przez swoich boiskowych kolegów do roli kapitana nowej, rodzącej się ekipy, która ma zamiar jeszcze w lidze namieszać.
Również, jak podkreślają piłkarze dumy brunatnej stolicy, metody motywacyjne przed meczami uległy radykalnej zmianie. Młody szkoleniowiec bełchatowian to były kickbokser. A kto jak nie on, miałby wiedzieć lepiej jak motywować sportowców przed dziewięćdziesięciominutowymi bojami, które jego zawodnicy staczali przecież co tydzień? Dodając do tego bardzo dobre rozpracowanie taktyczne przeciwnika, w którym specjalizuje się Kamil Kiereś oraz świetne przygotowanie motoryczne i fizyczne boiskowych gladiatorów z Bełchatowa za które odpowiedzialny jest były olimpijczyk z Monachium Kazimierz Maranda, wychodzi niemałych rozmiarów bomba, która odpalona w odpowiednim momencie sieje wiele zamętu i popłochu w szeregach swoich przeciwników.
Łyżka dziegciu w beczce miodu
Niestety w Bełchatowie nie jest aż tak kolorowo jak mogłoby się wydawać. Pierwszym, ale nie jedynym problemem bełchatowian od niedawna stał się brak skuteczności oraz po prostu boiskowej konsekwencji. GKS tylko raz w tym sezonie wywiózł komplet punktów z obcych stadionów. Ostatni i zarazem pierwszy raz stało się to w 4. kolejce obecnego sezonu. Bełchatów grał z Legią przy Łazienkowskiej, wygrał 2:0 i od tamtej pory nie zdołał zdobyć trzech oczek w żadnym innym wyjazdowym ekstraklasowym meczu w sezonie 2010/2011. W ostatnich kolejkach rundy nie potrafił też utrzymywać korzystnego dla siebie wyniku do ostatnich minut, co skutkowało częściową bądź całkowitą utratą punktów.
Drugi, równie istotny problem to zablokowanie się bełchatowskich strzelb. Błyszczący na początku sezonu "Żewłak" od kilku dobrych kolejek jest cieniem samego siebie. Piłkarz, który strzelił 4. gole w 3. meczach miał być typowym snajperem, kilerem, który będzie dobijał wymęczonych przeciwników. Niestety dla fanów Brunatnych jego gwiazda zgasła tak szybko jak się pojawiła, byłego reprezentanta Polski zaczęły nękać kontuzje i co raz częściej zaczął siadać na ławce rezerwowych. Kto wie, być może to brak okresu przygotowawczego przed sezonem zaważył na teraźniejszej dyspozycji doświadczonego gracza?
Kolejnym problemem do niedawana był też Dawid Nowak, a w zasadzie brak jego decyzji, do tego gdzie chce grać napastnik GKS-u. Prawdziwą huśtawkę nastrojów serwował w tej rundzie "Dawidek" wszystkim fanom giekaesiaków oraz Polonii Warszawa. Ostatecznie sprawę rozwiązał sam zainteresowany do spółki z właścicielem Czarnych Koszul i wszystko wskazuje na to, że Nowak ostanie się w GKS z nowym kontraktem, w którym uwzględniona zostanie znaczna podwyżka.
Co przyniesie jutro?
Sen z powiek spędza kibicom górniczego klubu sprawa kontraktów kilku podstawowych zawodników. W styczniu nowe kontrakty z innymi zespołami będą mogli podpisać Łukasz Sapela, Mate Lacić, Marcin Drzymont, Janusz Gol, Popek, Poźniak, Żewłakow, Kuświk oraz Wróbel. Ale jak przekonują sternicy klubu z Bełchatowa rozmowy na temat nowych kontraktów z zawodnikami rozpoczęły się już kilka tygodni temu jednak nie należą one do najłatwiejszych.
Po kontuzji do gry wrócił też jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy, jacy biegają po polskich murawach - Mateusz Cetnarski. - Szkoda, że zaczęła się przerwa, bo teraz to bym sobie pograł - mówił niedawno podopieczny Bartoszka.
Odblokował się też kolega "Cetnara", wspomniany wcześniej Nowak, który w 2. meczach strzelił 4. bramki. Niedawno ustrzelił też pierwszego w karierze ekstraklasowego hat-tricka w meczu z... Polonią Warszawa. Złośliwi mówią, że tym samym zagrał na nosie Wojciechowskiemu, który nie chciał go wykupić latem z GKS-u.
Mimo wszystkich przeciwności bełchatowianie zdołali zająć 5. miejsce na półmetku obecnego sezonu czym udowodnili, że nie są chłopcami do bicia, że trzeba się z nimi liczyć. 9. meczów bez porażki na swoim stadionie to też seria, której nikt przed rozpoczęciem rozgrywek nie spodziewałby się po zawodnikach grających na co dzień przy Sportowej 3.
Nie wiemy jaki GKS Bełchatów będziemy oglądali po zimowej przerwie. Czy zmieni się skład personalny, czy zmieni się styl gry piłkarzy Macieja Bartoszka? Wiemy, że bełchatowianie na pewno w lutym trenować będą na Cyprze. Warto nadmienić, że będzie to pierwsze zagraniczne zgrupowanie GKS-u w sezonie 2010/2011. Czy po cypryjskich treningach Bełchatów będzie grał tak samo dobrze? Okaże się w przyszłym roku...