Transferowy booom w Legii!

Okienko transferowe jeszcze nie jest zamknięte, a Mirosław Trzeciak już został królem polowania. Wyczyny byłego piłkarza Osasuny a dziś dyrektora sportowego warszawskiej Legii znalazły uznanie w oczach stołecznych kibiców. Trzeciak na Łazienkowską sprowadził już Rockiego i Kumbeva z Groclin oraz Hiszpana Arruabarrenę. O krok od podpisania kontraktów są Maciej Iwański z Zagłębia Lubin i Abraham Paz z Cadizu.

Przez ostatni rok Mirosław Trzeciak do Legii sprowadzał głównie młodych i niezbyt drogich zawodników. Tak było w wypadku Martinsa Ekwueme, Błażeja Augustyna czy Wojciecha Skaby. Za sukcesy z tamtego okresu można uznać jedynie roczne wypożyczenie z rezerw Osasuny Pampeluna Inakiego Astiza, który stał się ulubieńcem kibiców oraz Takesure Chinyamy, który jest obecnie najlepszym strzelcem zespołu z Łazienkowskiej. Biorąc jednak pod uwagę, że zespół trenera Jana Urbana opuścił Łukasz Fabiański, Grzegorz Bronowicki, Kamil Grosicki i Dawid Janczyk można stwierdzić tylko jedno - Legia jest osłabiona. W tym roku Trzeciak, który wreszcie dostał poważny budżet transferowy od właściciela Legii, Grupy ITI, postanowił zniwelować różnice między stratami a zyskiem.

Priorytetem stało się wykupienie trzech, wypożyczonych do tej pory piłkarzy. Za Piotra Gizę Cracovia żądała 400 tys. euro, za Takesure Chinyamę jego pracodawca, Monomotapa United chciał 300 tys. euro, natomiast Osasuna Pampeluna za Inakiego Astiza miała dostać od Legii 800 tys. euro. Dwóch pierwszych udało się wykupić, jednak za Astiza Legia nie zdecydowała się wyłożyć rekordowych, jak na klub z Łazienkowskiej pieniędzy i kibice musieli pożegnać się z pierwszym Hiszpanem w polskiej ekstraklasie.

Następnie wzrok Trzeciaka został skierowany na Grodzisk Wielkopolski. Zespół Jacka Zielińskiego miał się przenieść do Wrocławia, więc Trzeciak chciał na tym skorzystać. Bez problemu dogadał się z Piotrem Rockim, któremu w Grodzisku kończył się kontrakt. "Rocky" przyznał, że do Warszawy przyszedłby nawet na kolanach. Również 29-letni Macedończyk Pance Kumbev nie miał wygórowanych warunków i równie szybko jak Rocki zgodził się na podpisanie umowy z wicemistrzem Polski. Za Kumbeva Legia musi wpłacić niewielką kwotę odstępnego, jaką piłkarz wpisaną ma w kontrakt. Są to pieniądze na poziomie 150 tys. euro. Jednak obydwa te transfery trzeba brać pod uwagę jako uzupełnienia kadr i ławki rezerwowych niż realne wzmocnienie przed walką w Pucharze UEFA.

Kolejnym krokiem podjętym przez Trzeciaka było sprowadzenie napastnika. Wybór padł na 25-letniego Hiszpana Mikela Arruabarrenę, który dotychczas był piłkarzem Tenerife, występującego w Segunda Division. Arruabarrena wcześniej występował w rezerwach Athletic Bilbao i Osasuny Pampeluna, ale tam niczym nie zachwycał. Mimo to kibice są pełni wiary, że mający za sobą 55 meczów i 11 bramek w II lidze hiszpańskiej napastnik zostanie gwiazdą polskiej ekstraklasy. Kolejnym Hiszpanem, który ma zasilić zespół Legii jest gwiazda Cadiz FC Abraham Paz. Jeszcze tydzień temu zespół m. in. Kamila Kosowskiego występował w Segunda Division, jednak w ostatniej kolejce po remisie z Herkulesem Alicante spadł z ligi. Paz ma za sobą ponad 200 występów w II lidze, jest ulubieńcem kibiców i lokalną gwiazdą. 29-latek przejdzie do Legii na prawie Webstera, a Legia zapłaci za niego, tak samo jak za Arruabarrenę, 200 tys. euro. - To są tylko spekulacje, na razie nie ma tematu Abrahama Paza. Nie mogę rozmawiać - zaprzecza wszystkiemu Trzeciak.

Trzeciak nie spoczął na laurach i już szykuje kolejny, transferowy hit. O krok od podpisania kontraktu z Legią jest gwiazda Zagłębia Lubin Maciej Iwański. Iwański nie kryje, że prowadzi z Legią zaawansowane negocjacje. Piłkarz przedstawił już swoje oczekiwania i tylko od dyrektora Trzeciaka zależy, czy 27-latek zostanie zawodnikiem Wojskowych. -Przedstawiłem Legii swoje warunki i czekam na odpowiedź. Są to zdecydowanie warunki do przyjęcia i teraz to od Legii zależy, czy zostaną one zaakceptowane. Legia zgłosiła się do mnie już dwa tygodnie po pierwszej ofercie. Negocjowaliśmy i, tak jak wspomniałem, swoją ofertę przedstawiłem - zdradza portalowi SportoweFakty.pl piłkarz. Iwański przyznaje, że gra w Legii będzie dla niego dużym wyzwaniem a do przenosin do Warszawy motywuje go jeszcze możliwość gry e europejskich pucharach. - Wiadomo, że gra w Legii to wielkie wyzwania. Dodatkowo będzie to przedłużenie mojej przygody z europejskimi pucharami. Moja przygoda w Lidze Mistrzów z Zagłębiem nie trwała zbyt długo, więc może tym razem powiedzie się z Legią w Pucharze UEFA - stwierdza. - Tylko spekulacje - znów zaprzecza jednak dyrektor sportowy Legii.

Jak łatwo obliczyć na dokonane transfery Legia wydała już ponad milion euro. Po zakontraktowaniu Kumbeva, Iwańskiego i Paza kwota ta wzrośnie już do dwóch milionów. Już dawno żaden polski klub nie wydał tak dużej sumy na wzmocnienia. Jednak to jeszcze nie wszystko. Ciągle trwają rozmowy na temat wypożyczenia z Bełchatowa Dawida Nowaka, możliwe jest też pozyskanie Tomasza Wróbla i Tomasza Jarzębowskiego. Stołeczni mają ciągle ochotę na Szymona Pawłowskiego, który również rzekomo jest bliski przenosin do Warszawy. - Trzeciak mówił, że jestem brany pod uwagę dopiero w drugiej kolejności, więc nie wiem jak potoczy się ta sprawa - mówił nam przed miesiącem Jarzębowski. Dziś wygląda jednak, że z "Jarzy" zrezygnowano.

Komentarze (0)