Na półmetku rozgrywek bordowo-niebiescy byli liderem rozgrywek z pięciopunktową przewagą nad drugim w tabeli Bursasporem. Po pierwszych kolejkach rundy rewanżowej Zielone Krokodyle zrównały się Trabzonsporem, który na mistrzowski tytuł czeka już od 27 lat i w jego wywalczeniu mają pomóc właśnie bliźniacy z Kielc.
- Słyszeliśmy, że Trabzonspor ma naprawdę dobrą drużynę. Wielkie pragnienie zdobywania trofeów przez klub było dla nas atrakcyjne. Po wieloletniej grze dla Wisły Kraków zdecydowałem się na wybór Trabzonsporu. W Wiśle osiągnęliśmy już wszystko, a to będzie nowa przygoda z nowymi celami. Dlatego tu jesteśmy. Zawsze graliśmy razem, tak się ułożyło życie. Tylko przez jeden sezon byliśmy w innych drużynach.
Jakkolwiek Turcja mocno dąży do pełnej europeizacji, mieszkając nad Bosforem nie da się nie zauważyć rzeczy różniących ją choćby od Polski. - Na przykład taką różnicą jest nawoływanie do modlitwy pięć razy w ciągu dnia. Dla kogoś nowego to może być zaskakujące - dzieli się swoimi obserwacjami Paweł.
Brożkowie na razie nie mogą przebić się do pierwszego składu bordowo-niebieskich. Nieśmiało pukają na razie do meczowej "18". - Jest w 25 zawodników, z których wybiera się 11 na mecz. O takiej rywalizacji nie można powiedzieć ani jednego złego słowa - komentuje "Brozio", który jeszcze raz powtórzył, że wyjazd do Trabzonu mógł być dla niego ostatnią szansą na zagraniczny kontrakt w dobrej lidze: - Wiem, że Trabzonspor interesował się mną od kilku lat. Miałem też oferty z innych klubów, ale nie chciałem opuszczać Wisły. Teraz to był jednak ostatni dzwonek na zmianę klubu.
W Turcji Brożków porównuje się do gruzińskich braci Arweładze, którzy wspólnie grali dla Trabzonsporu w latach 1994-1997 i zdobyli dla klubu Puchar Turcji oraz dwa wicemistrzostwa kraju. - Wiemy, że w Trabzonsporze już w przeszłości grali bracia bliźniacy Arweładze. Mam nadzieję, że nasza gra tutaj będzie równie pomyślny czasem. Świetnie byłoby zdobyć mistrzostwo już w pierwszym sezonie - puentuje "Pietia".