W przerwie zimowej Górnik wzmocnił dotychczas najbardziej newralgiczne pozycje, czyli boki obrony i pomocy. Z kolei nie zanosi się, aby do listy ubytków dopisano kolejne nazwiska obok Adriana Bartkowiaka i Rafała Niżnika. Nie potwierdziły się plotki o odejściu Brazylijczyka Nildo. - Były takie zapytania, ale nie ma konkretnych ofert - zdradza Mirosław Jabłoński.
Na listę transferową wystawiono również Krzysztofa Kazimierczaka oraz Kamila Stachyrę. Ten pierwszy nie trenuje z zespołem, zaś 24-letni były piłkarz Motoru Lublin rywalizuje o miejsce w składzie, ale ma na to marne szanse. - Kamil jest naszym zawodnikiem do czerwca. Trenuje z nami, ma duże chęci, natomiast na boisku to nie wychodzi - nie ukrywa szkoleniowiec.
Zielono-czarni w rundzie jesiennej strzelili 15 bramek, a najskuteczniejszym piłkarzem jest... pomocnik Dejan Miloseski. Wzmocnienie siły ognia okazało się jednak trudnym zadaniem. - Myślimy o napastniku, ale na dzień dzisiejszy nikt nie odchodzi. Piłkarze mają ważne kontrakty, a my nie możemy sprowadzić 28. czy 30. zawodnika, bo nas na to po prostu nie stać. Musimy zrobić tę wymianę stopniowo i pracować systematycznie - wyjaśnia trener Górnika.