Dla ekipy z północnego Londynu będzie to już druga wizyta na San Siro w tej edycji Ligi Mistrzów. W fazie pucharowej Koguty Harry'ego Redknappa rywalizowały z obrońcą trofeum, Interem i właśnie w mediolańskim spotkaniu z Nerazzurri udowodniły, że mogą liczyć się w rozgrywkach. Co prawda od 35. minuty przegrywały już 0:4, ale ostatecznie udało im się zmniejszyć straty do jednej bramki i niewiele zabrakło im do remisu. W rewanżu na White Hart Lane natomiast pokonali Inter 3:1, zapewniając sobie tym samym pierwsze miejsce w grupie A.
We wspomnianym pojedynku na San Siro europejskiej publiczności w pełni objawił się talent skrzydłowego Tottenhamu, Garetha Bale'a. To właśnie potężnie zbudowany Walijczyk napędził najwięcej strachu Interowi, notując hat-trick. Ogółem w tej edycji Ligi Mistrzów ma na koncie cztery bramki i sześć asyst. Przeciwko Milanowi jednak nie wystąpi z powodu kontuzji pleców. - To, że nie zagra Bale jest nieistotne, ponieważ Tottenham dobrze radził sobie ostatnio bez niego - ostrzega trener Rossonerich, Massimiliano Allegri, który sam nie będzie mógł skorzystać z Massimo Ambrosiniego, Andrei Pirlo i Kevina-Prince'a Boatenga. Jeszcze więcej absencji widnieje po stronie Tottenhamu, gdzie oprócz Bale'a wykluczeni z gry są również: Peter Crouch, Rafal van der Vaart, Luka Modrić, Ledley King, Tom Huddlestone, Younes Kaboul oraz Jermaine Jenas.
- Udowodniliśmy już, że potrafimy dobrze grać w Europie. Kiedy przegraliśmy z Interem 3:4, to było dla nas jak zwycięstwo, ponieważ wracaliśmy do domu z myślą, że możemy wystraszyć każdego. Chcemy wygrać - zapowiada opiekun Kogutów. Co ciekawe, będzie to dopiero druga w historii europejskich pucharów konfrontacja Milanu z Tottenhamem. Pierwsza miała miejsce w sezonie 1971/1972 w ramach Pucharu UEFA, a w bramce mediolańczyków stał Fabio Cudicini - ojciec dzisiejszego rezerwowego golkipera Spurs.
Takie więzy nie łączą co prawda Valencii z Schalke, ale ekipa z Gelsenkirchen ma w swoich szeregach żywą legendę La Liga i ulubieńca hiszpańskiej publiczności, Raula. Niespełna 34-letni snajper przez całą dorosłą karierę związany był z Realem Madryt, ale kocha go cały kraj. Wtorkowy mecz będzie jego pierwszym w ojczyźnie, odkąd latem zdecydował się na przenosiny do Zagłębia Ruhry. Kibice Nietoperzy zgotowali mu gorące powitanie na lotnisku w Walencji. - Zostałem bardzo ciepło i czule przyjęty tutaj. Bardzo to doceniam. Jeśli zapytalibyście mnie wcześniej, to powiedziałbym, że nie chcę w tej fazie rozgrywek trafić na hiszpański zespół, zwłaszcza że za faworytów uważa się Real i Barcelonę - mówił Raul, który wie jak strzelać bramki Valencii: spośród 228 zdobytych dla Królewskich w La Liga, 5 strzelił na Estadio Mestalla. Ważne też było jego trafienie w finale Ligi Mistrzów w 2000 roku właśnie przeciwko Valencii, które przypieczętowało ostatni triumf Realu w Champions League.
Chociaż w Lidze Mistrzów lepiej w tym sezonie od Valencii radzi sobie Schalke, to w rozgrywkach ligowych drużyna prowadzona silną ręką przez Felixa Magatha jest bliżej strefy spadkowej niż miejsc gwarantujących start w europejskich pucharach. - W Lidze Mistrzów radzimy sobie lepiej, ponieważ mamy wielu doświadczonych zawodników, którzy potrzebowali czasu, aby przyzwyczaić się do gry w Bundeslidze - tłumaczy niemiecki szkoleniowiec. Valencia jest natomiast trzecią siłą Primera Division po Barcelonie i Realu Madryt.
Obie drużyny przystąpią do spotkania w niemal optymalnych zestawieniach. Trener gospodarzy, Unai Emery nie będzie mógł jedynie skorzystać z zawieszonego za kartki Davida Albeldy. W Schalke zabraknie jedynie Kyriakosa Papadopoulosa i Christopha Moritza.
Wtorkowe spotkania 1/8 finału Ligi Mistrzów:
Valencia CF - Schalke 04 Gelsenkirchen / godz. 20:45
AC Milan - Tottenham Hotspur / godz. 20:45