Jedno zdarzenie, a losy meczu zupełnie się odwróciły. W końcówce pierwszej części spotkania Ruchu z Legią Michal Hubnik ostro potraktował Rafała Grodzickiego. W wyniku rozcięcia skóry na stopie stoper Niebieskich nie wrócił już na boisko, a po przerwie kibice oglądali zupełnie inne zespoły. Legia w końcu zaczęła atakować, a chorzowianie nie za bardzo wiedzieli jak zaskoczyć drużynę Macieja Skorży. - Ciężko powiedzieć czy zejście Rafała miało aż taki wpływ na nas. Grodzicki to nasz podstawowy obrońca. Jest filarem defensywy. Jednak uważam, że zastępujący go Marek Szyndrowski również dobrze sobie poradził na środku obrony - powiedział grający w pierwszym składzie Niebieskich po raz pierwszy od dłuższego czasu Łukasz Derbich. - Musimy nad naszą chimerycznością popracować - zwracał po spotkaniu uwagę na nierówną grę swoją i kolegów pomocnik Ruchu Łukasz Janoszka. - Prowadząc 1:0, wygraną powinniśmy utrzymać do końca meczu - dodał.
Sporo kontrowersji wzbudził rzut karny podyktowany przez słabo sędziującego zawody Tomasza Musiała. Zdania o słuszności podjętej decyzji były podzielone. - Nie wiem czy była jedenastka. Muszę zobaczyć powtórkę. Piłka wychodziła na aut bramkowy i napastnik nie miał szans jej dotknąć - opisywał zdarzenie z własnej perspektywy faulujący Miroslava Radovicia Matko Perdijić.
Rewanż w Warszawie odbędzie się 15 marca. Chorzowianie zapowiadają, że w stolicy powalczą o trzecie z rzędu wyeliminowanie Legii z Pucharu Polski. - Musimy tylko strzelić tam gola - powiedział Janoszka, autor gola, który rok temu wyrzucił Legię z krajowego pucharu. - Nie stawiałbym Ruchu w meczu przy Łazienkowskiej na straconej pozycji - podsumował stoper 3-krotnych zdobywców Pucharu Polski Piotr Stawarczyk.