- Czas szybko biegnie, za oknami mamy coraz lepszą pogodę i cieszę się bardzo, że powoli dochodzą do zespołu piłkarze wcześniej kontuzjowani jak: Labukas, Wilczyński, Siemaszko. Doszedł do nas także Skela. Mam nadzieję, że nie pojawią się żadne przykre niespodzianki i do soboty uda się załatwić wszystkie formalności związane zatwierdzeniem go do gry - rozpoczął konferencję przedmeczową trener Dariusz Pasieka - W sobotę spodziewamy się przeciwnika, który przede wszystkim będzie grał bardzo zespołowo. Doskonale znamy siłę piłkarzy Lecha, zwłaszcza: Kriwca i Rudnevsa. Najważniejsze jednak, żebyśmy unikali prostych błędów, tak jak to się nam przytrafiło w końcówce meczu z Wisłą. Oczekuję od swoich piłkarzy, aby zagrali na maksa, z pełnym zaangażowaniem od pierwszej do ostatniej minuty. Chcemy zagrać, jak zwykle z Lechem, dobry mecz, ale ma on być nie tylko ładny, ale przede wszystkim musi dać nam punkty - zapowiada sobotnie spotkanie z Lechem opiekun gospodarzy.
Gdyński szkoleniowiec odniósł się także do faktu wspólnej gry z nowym nabytkiem Arki, w trakcie swojej kariery ligowej w Niemczech - Z Ervinem spotkałem się w drużynie Waldhof Mannheim. Ja wtedy byłem tam kapitanem, a Skela dopiero do zespołu aspirował jako junior, ale on gra do dzisiaj, czego mu szczerze zazdroszczę. Niemniej już wtedy dał drużynie jakość, która szybko zaowocowała jego transferem do Bundesligi, do Eintrachtu Frankfurt i na taką właśnie jego jakość liczę teraz w Arce - kontynuuje Pasieka.
Doświadczony, 35-letni Albańczyk Ervin Skela podpisał kontrakt z Arką w ostatnim dniu okienka transferowego. W swoim CV ma ponad 150 występów w niemieckiej Bundeslidze, a także 71 spotkań w reprezentacji Albanii. Na konferencji prasowej został oficjalnie zaprezentowany mediom, odebrał koszulkę z numerem 15 i podzielił się swoimi pierwszymi wrażeniami z dotychczasowego pobytu w Gdyni.
- Po długich, ale szczerych rozmowach z trenerem Pasieką i dyrektorem Czyżniewskim uznałem, że warto tu przyjechać i podpisać kontrakt w Gdyni. Ja znam trenera, a on zna mnie (śmiech - przyp. red.) Więc oboje wiemy, czego się po sobie spodziewać. Jestem zdania, że kluby takie jak Arka, które nie są faworytami rozgrywek w swoim kraju, mogą naprawdę bardzo dużo osiągnąć, pod warunkiem że wszyscy - a więc: piłkarze, trenerzy, działacze i kibice będą wspólnie pchać wózek w jednym kierunku, tworzyć jedną, dobrze zgraną grupę. W Gdyni spotkałem fajnych ludzi, widzę fajne otoczenie, doskonały, piękny stadion i dlatego bardzo się cieszę, że tu trafiłem.
Przed tygodniem ponownie kontraktem z Arką związał się także Mateusz Siebert - tym razem definitywnie, bo wcześniej był tylko wypożyczony z francuskiego FC Metz. Na konferencji zawodnik odebrał koszulkę ze swoim ulubionym numerem 17, ale był nieco markotny z powodu swojej kontuzji. Zawodnik pozbył się już co prawda kul ale teraz czeka go minimum 2-tygodniowa żmudna rehabilitacja, a następnie dojście do odpowiedniej formy piłkarskiej - Czuję się dobrze. Właśnie rozpocząłem intensywną rehabilitację i mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będę mógł zacząć truchtać razem z drużyną. O wszystkim jednak decydować będzie lekarz i reakcja mojego kolana na proces leczenia - mówi z nadzieją w głosie sam zawodnik.
Nowy obrońca nie chciał natomiast publicznie komentować dlaczego został zawodnikiem żółto-niebieskich, a nie walczącej o tytuł mistrzowski Jagiellonii - Obiecałem, że nie będę publicznie rozmawiał o rozmowach transferowych w Białymstoku. Na szczęście dostałem propozycję z Arki. Ja sam już nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie wybiegnę na murawę tego nowego, pięknego stadionu i kiedy będę mógł pomóc Arce w utrzymaniu się w lidze - ucina krótko wszystkie spekulacje Siebert.
Od lewej: dyr. sportowy Andrzej Czyżniewski, Albańczyk Ervin Skela i trener Dariusz Pasieka
W środku nowy-stary zawodnik Arki - Mateusz Siebert