Orest Lenczyk: Żal mam do siebie, że nie słuchałem mamy i zostałem trenerem

- Myśli pan, że kogoś interesuje mecz z Cracovią? - tak rozpoczął rozmowę z dziennikarzami Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław. W piątek WKS zagra po raz pierwszy w tej rundzie. Wcześniej mecz Śląska z Jagiellonią Białystok został odwołany.

Orest Lenczyk o przygotowaniach i meczu z Cracovią:

- Jesteśmy po okresie, w którym od strony tej najważniejszej - przygotowanie warunków do trenowania przez klub było co najmniej dobre. Staraliśmy się wykonać swoją robotę jak najlepiej. Oczywiście biorąc pod uwagę jakie mieliśmy możliwości. Niektórzy rozegrali już pięć meczów, jak Lech Poznań - zazdroszczę. Czuję się jak ten, który czeka w blokach na sygnał startu. Inni są już po pięciu startach i są w lepszej sytuacji.

- Start jest niesamowicie ważny. Życie nauczyło mnie, że może być 0:3 lub 3:0, a nawet 3:3, jak ostatnio w Krakowie. Muszę być skromny i wierzyć, że stać nas na pokonanie Cracovii. Dywagacje czy Legia grała tak słabo, czy Cracovia grała tak dobrze - to zostawiamy na boku. Pasy muszą wygrać we Wrocławiu, a my powinniśmy zwyciężyć.

- Dążyliśmy do stabilizacji składu, biorąc pod uwagę umiejętności zawodników i problemy zdrowotne. Mogę powiedzieć, że jeżeli mamy 25 zawodników, nawet 26 z Krzysiem Wołczkiem, który przechodzi rehabilitację, to mam 16 pewniaków do kadry na mecz. Muszę jeszcze wybrać dwóch zawodników z pięciu. Obrona zostaje ta sama, co zakończyła rundę jesienną.

O systemie jaki będzie stosował Śląsk:

- Jedni uważają to za 4-5-1, inni za 4-3-2-1. Jak zwał, tak zwał. W każdym razie będziemy grali dwoma środkowymi pomocnikami i dwoma ofensywnymi.

O szacunku do piłkarzy:

- Muszę przyznać, że mam ogromny szacunek do całej kadry piłkarzy, że trenowali bardzo solidne i mądrze. W tym sensie, że bardzo dużo rozmawialiśmy na temat tego, co robimy oraz możliwości poszczególnych zawodników. Nie możemy doprowadzić do sytuacji, że ktoś będzie pracował tak pięknie, mocno i solidne, iż 1 lutego będzie w formie, a w marcu się rozleci. Na dzień dzisiejszy chcąc mówić optymistycznie, to najpierw trzeba powiedzieć, że musimy uciekać z miejsca, w którym teraz jesteśmy. O zdobycze punktowe w najbliższych trzech meczach nie będzie łatwo. Jestem przekonany, że piłkarzom ambicji nie zabraknie. Piękno gry będzie na drugim miejscu.

- Trzeba cieszyć się z tego, że nie mamy takiej kontuzji, która robiłaby nam problem już na samym początku. Nie liczę Wołczka, bo to jest uraz z jesieni. Wszyscy inni są do walki.

O brakującym ogniwie:

- Brakuje nam trzeciego bramkarza. Mieliśmy jednego na oku, ale inni okazali się szybsi. Zabrali nam golkipera, który był kandydatem do gry u nas. To będzie do kierownictwa klubu, dyrektora sportowego zadanie na najbliższy okres. Szanująca się drużyna musi mieć w swojej kadrze trzech bramkarzy. Wierzę w tych chłopaków, co mam w kadrze. Łatwo skóry nie sprzedamy.

O grze Cristiana Diaza:

- Spodziewaliśmy się, że Diaz będzie do grania w kwietniu. Rehabilitacja przebiegła w sposób perfekcyjny. Myśmy wzięli niepełnosprawnego Diaza na Cypr. Tam była z nami pani doktor Ewa i też się nim zajmowała bardzo intensywnie. On jest w takim miejscu, że w piątek może wyjść na boisko. Jest nerwowy, dziwi się czemu nie gra, ale jestem od tego, żeby wystawiać absolutnie zdrowych piłkarzy. Pozwoliłem wystawić sobie Diaza na 10 minut w meczu na Cyprze. Akurat po dwóch minutach był rzut karny. On strzelił tego karnego, ale ja strzeliłem sobie w kolano, ponieważ od razu dziennikarze napisali, że Diaz jest gotowy do gry. W lepszym miejscu jest Sebastian Dudek, w dobrym również Antek Łukasiewicz.

O tym czy ma żal do Śląska o brak wzmocnień:

- Żal mam do siebie, że nie słuchałem mamy i zostałem trenerem. Proszę nie zapominać, że jestem pracownikiem klubu. Mam pewne zapisy w kontrakcie oraz szanuję swoich pracodawców. Jeżeli są takie możliwości, jak w tej chwili... Ja nie jestem od robienia transferów i nie pcham się do pieniędzy. Natomiast były pewne propozycje w klubie. Nie mogę fantazjować i robić 15 transferów w sezonie.

Komentarze (0)