Jesienią Czarne Koszule rozbiły na własnym obiekcie drużynę Macieja Skorży 3:0, a do siatki Marijana Antolovicia trafiali Bruno Coutinho, Adrian Mierzejewski i Ebi Smolarek. Spotkanie derbowe nabiera więc dodatkowego smaku, Legioniści będą bowiem żądni rewanżu za jesienną klęskę. Wówczas Polonia przewodziła ligowej tabeli, Wojskowi ją zamykali. Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej - to zespół z Łazienkowskiej ściga lidera, okupując od pewnego czasu najniższy stopień podium, a Polonia wegetuje w ligowych stanach średnich, z 7-punktową stratą do rywala zza miedzy.
Artur Sobiech z Lechem walczył dzielnie, górą był jednak Bartosz Bosacki. Jak będzie w niedzielę?
- Dla kibiców jest to spotkanie szczególne, lecz piłkarze przygotowują się do niego, jak do każdego innego ligowego meczu - uspokaja napastnik Czarnych Koszul, Artur Sobiech. On w derby stolicy uczestniczyć nie miał jeszcze okazji, niedzielne starcie będzie więc dla niego nowym doświadczeniem. - Dla nas to normalne spotkanie, jak każde inne - zapewnia. - Tak samo jest tutaj w Warszawie, tak samo było na Śląsku, gdzie grały ze sobą Ruch i Górnik. Dla nas to mecz, jak każdy inny. Może tylko ta cała otoczka na odmienny smaczek - mówi, przyciśnięty przez dziennikarzy.
Sobiech z meczów przeciwko Legii ma dobre wspomnienia. - Faktycznie. Ostatnio miałem okazję mierzyć się z nimi przy Cichej i z Ruchem wygraliśmy wówczas 1:0, a ja strzeliłem gola - wspomina 20-letni napastnik. Ostatnio okazji do trafiania ma jednak mniej, trener najczęściej desygnuje go bowiem do roli gracza podwieszonego pod wysuniętym Smolarkiem. - Mogę grać zarówno tu, jak i na szpicy - zaznacza jednak Sobiech. W środę owo rozwiązanie nie do końca zdało egzamin, a Czarne Koszule pożegnały się z rozgrywkami Pucharu Polski. Porażka w niedzielę może zakończyć ich marzenia o mistrzowskiej paterze.