Podczas spotkania Legii z zespołem Oresta Lenczyka, przegranym 2:1 w pewnym momencie drugiej połowy z boiska, ku zdziwieniu warszawskiej publiczność, zszedł Michał Hubnik, który w dwóch pierwszych meczach ligowych rundy wiosennej zdobył dla Wojskowych dwa gole. W spotkaniu z wrocławianami czeski atakujący również ciężko pracował i stwarzał sytuacje podbramkowe.
Jak się okazało po meczu doznał on kontuzji - Hubnik miał uraz mięśnia dwugłowego - zdradził po spotkaniu Maciej Skorża. Zamiast Hubnika do ataku przeszedł Takesure Chinyama, który mimo tego, że grał troszkę lepiej niż z Cracovią, to i tak w porównaniu do Hubnika nie istniał. Z powodu braku pomocników inny napastnik, Michał Kucharczyk musiał najpierw grać na lewym skrzydle a później jako ofensywny pomocnik.
- Nie wyobrażam sobie rundy bez niego - mówił trener o Hubniku. Czy Czech jest bezcenny dla Skorży? Zdaje się, że tak, gdyż jest to pierwszy napastnik z prawdziwego zdarzenia, jaki trafił się Legii od kilku lat. Nie tylko zdobywa gole, ale również gra dobrze tyłem do bramki i rozgrywa piłkę - Mam zaufanie do każdego zawodnika. Wierzę w niego, nawet jak jeszcze dochodzi do formy. Myślę, że Chinyama pojawi się na boisku jeszcze. To jest piłka, wszystko jest możliwe - mówi szkoleniowiec.
Wydaje się, że jeżeli Hubnik nie będzie mógł kontynuować gry przez kontuzję, to Legia będzie mieć duże problemy. Kłopoty Chinyamy skończą się z kolei najwcześniej w następnym sezonie, ale zapewne już w innym klubie.