28 sierpnia 2010 roku w Gdańsku Lechia pokonała wrocławski Śląsk 2:0. Był to jeden z najgorszych meczów drużyny z Wrocławia w tym sezonie. Wtedy Śląsk prowadził jeszcze Ryszard Tarasiewicz. Było to kolejne spotkanie z rzędu, w którym Śląsk nie rozprawił się z Lechistami.
Kiedy po raz ostatni zielono-biało-czerwoni okazali się lepsi od drużyny z Gdańska? Miało to miejsce bardzo dawno temu, bowiem 21 maja 2008 roku. Wtedy to, jeszcze w ramach rozgrywek ówczesne drugiej ligi, Śląsk po bramkach Janusza Gancarczyka i samobójczym trafieniu Łukasza Trałki zwyciężył u siebie 2:0.
W kolejnych latach tak dobrze już nie było. W kolejnym sezonie, 2008/2009 dwukrotnie padł remis 1:1. Najpierw 9 sierpnia 2008 roku we Wrocławiu (gole Vuka Sotirovica i Łukasza Trałki), a potem 28 lutego w Gdańsku (gole Macieja Kowalczyka i Jarosława Fojuta). To pierwsze spotkanie mogło się zakończyć zwycięstwem WKS-u, ale Vuk Sotirović nie wykorzystał rzutu karnego.
W minionym sezonie w Gdańsku padł remis, standardowo 1:1. Miało to miejsce 29 sierpnia 2009 roku. Dla Śląska bramkę zdobył Marek Gancarczyk, dla Lechii z rzutu karnego trafił Rogalski. Przedostatni pojedynek tych obu drużyn odbył się 13 marca 2010 roku we Wrocławiu. Lechia w tej potyczce po golach Ivansa Lukjanovsa i Huberta Wołąkiewicza z rzutu karnego zwyciężyła 2:1. Honorowe trafienie dla gospodarzy zaliczył Łukasz Madej.
- Nie wywieźliśmy z Gdańska, ani u siebie nie zdobyliśmy trzech punktów. Zazwyczaj padały remisy, ostatnio przegraliśmy, więc czas najwyższy żeby to się zmieniło - mówił przed ostatnim meczem w Gdańsku Sebastian Mila. Po raz kolejny jednak się nie udało. Jak będzie tym razem? Wrocławianie nie przegrali już jedenastu meczów ligowych z rzędu. - Lechia jest fajną drużyną w tej chwili. Przynajmniej po tych meczach które oglądałem. Tak się rozgrywki ułożyły, że dwa, trzy mecze decydują o tym, gdzie się znajdujemy. Czy jesteśmy na pierwszym piętrze i możemy wyjść na dach, czy jesteśmy na parterze i możemy być w piwnicy - mówił Orest Lenczyk, trener drużyny z Wrocławia.
Patrząc jednak na to w jakiej formie są obydwa zespoły w sobotę zanosi się na bardzo ciekawe spotkanie, w którym każdy wynik jest możliwy.