Widzew łapie wiatr w żagle

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pierwsze od siedmiu miesięcy wyjazdowe zwycięstwo odnieśli piłkarze Widzewa Łódź. Czy wygrana w stolicy pozwoli podopiecznym Czesława Michniewicza uwierzyć w siebie i rozpocząć marsz w górę ligowej tabeli?

W tym artykule dowiesz się o:

- Przyjechaliśmy do Warszawy pełni wiary w zwycięstwo - nie kryje autor jedynej bramki, Adrian Budka. - Od początku próbowaliśmy narzucić rywalowi swój styl gry i myślę, że nam się to udało. Ciągle graliśmy konsekwentnie, a do wygranej doprowadziły nas koncentracja i wiara we własne możliwości - zaznacza. Poprzednie zwycięstwo na obcym stadionie łodzianie odnieśli w sierpniu w Kielcach, jeszcze pod wodzą Andrzeja Kretka. Bohaterem był wówczas Darvydas Sernas, który mecz sobotni - ze względu na problemy zdrowotne - rozpoczął na ławce rezerwowych.

Czesław Michniewicz może się uśmiechnąć - jego piłkarze wreszcie przełamali wyjazdową niemoc

- Jestem zadowolony z wielu fragmentów naszej gry, szczególnie w defensywie - mówi z kolei Michniewicz. Jego podopieczni mądrze rozbijali natarcia Polonii - pierwsze poważne zagrożenie stołeczny zespół pod bramką Macieja Mielcarza na dobrą sprawę stworzył dopiero w... 90. minucie, gdy po strzale z bliskiej odległości zewnętrzny słupek obił Adrian Mierzejewski. Wcześniej gospodarze nieudolnie próbowali strzałów z dystansu, mnóstwo było też wrzutek w wykonaniu Jakuba Tosika i Tomasza Brzyskiego, defensorzy Widzewa wybijali je jednak konsekwentnie.

Łodzianie na wyjeździe tej wiosny grali po raz trzeci i wreszcie udało im się trafić do siatki. Goście mieli jednak spore problemy ze skutecznością, w pierwszej połowie dogodne sytuacje marnowali Riki Risku i Nika Dzalamidze. - Czekaliśmy na tą bramkę - nie kryje defensor Widzewa, Wojciech Szymanek. Gracze Michniewicza imponowali umiejętnością szybkiego przejścia z obrony do ataku, sprawnie wymieniali piłkę na połowie przeciwnika, pomocnicy raz po raz uciekali się do zagrywania prostopadłych piłek. - Powoli ten nasz styl gry zaczyna się klarować - cieszy się Budka.

Kibice Widzewa mają ostatnio dużo powodów do radości

W Warszawie trener Michniewicz postawił na zawodników, którzy tydzień wcześniej zawiedli w Krakowie. - Czasami warto ludziom zaufać jeszcze raz, z Wisłą przegraliśmy przez proste błędy - tłumaczy 41-letni szkoleniowiec, wskazując także na wspominane już problemy ze celnością. - Przyzwyczaiłem się już, że gramy mało skutecznie. Cieszę się jednak, że mieliśmy te sytuacje do zdobycia bramki. Nieszczęście Sernasa w pewnien sposób okazało się naszym szczęściem, zastępujący go Riski był wyróżniającym się zawodnikiem. Współpraca na boisku układała się dobrze i jestem z tego zadowolony.

Czy to zwycięstwo doda Widzewiakom pewności siebie i zaowocuje kolejnymi zwycięstwami? - Chciałbym, żeby tak było - nie kryje Michniewicz. - Wygraliśmy, ale pewności nie mam. Będzie to jednak jakiś pozytywny bodziec, dowód na to, że można wygrywać także na wyjeździe - zaznacza trener łódzkiej drużyny. - Teraz mamy dwa tygodnie przerwy, sporo moich zawodników pojedzie na zgrupowania reprezentacji - mam nadzieję, że wszyscy wrócą cali i zdrowi - kończy. 2 kwietnia Widzew zagra na własnym boisku z Arką Gdynia i będzie zdecydowanym faworytem.

Źródło artykułu: