Chcę się utrzymać w ekstraklasie jak najdłużej - rozmowa z Maciejem Mysiakiem, zawodnikiem PGE GKS-u Bełchatów

Maciej Mysiak w piątek zagrał w Gdańsku w meczu PGE GKS-u Bełchatów. Dla tego zawodnika był to powrót do Gdańska po występach w sezonie 2005/06. Obrońca bełchatowskiej drużyny opowiada o meczu oraz wspomina grę nad morzem.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Michał Gałęzewski: W piątek grałeś w Gdańsku z Lechią. Jak ci się grało może nie przeciwko byłym kolegom z drużyny, bo od twoich czasów chyba niewiele kto został, ale przeciwko byłemu klubowi?

Maciej Mysiak: Z tamtego składu w Lechii pozostał tylko Piotrek Wiśniewski, ale leczy kontuzję. Na pewno miło było wrócić na stare śmieci. W mojej przygodzie z piłką nożną odbyłem roczny epizod w Lechii Gdańsk. Zagraliśmy niezłe spotkanie, Lechia także zagrała bardzo dobrze i mecz mógł się podobać kibicom. Mimo wyniku 0:0, ci co przyszli na stadion się nie zawiedli, bo zobaczyli dobre tempo z obu stron, szybkie akcje ciałem, zabrakło tylko bramek. Z przebiegu meczu, jako GKS, możemy być zadowoleni, z punktu na bardzo trudnym terenie.

Z jednej strony zabrakło bramek, ale z drugiej wasz bramkarz mógł się bardzo mocno wykazać i to zrobił.

- Tak, to prawda. Łukasz miał w piątek znakomity dzień, wybronił 2-3 stuprocentowe sytuacje. Również bramkarz Lechii popisał się kilkoma fajnymi interwencjami, szczególnie przy akcji Dawida Nowaka, który wyszedł sam na sam. Nie było bramek, były emocje - tak można podsumować to spotkanie. Był to dobry mecz obu drużyn.

Często zespoły, które przyjeżdżają do drużyn z czołówki ligi, od początku spotkania grają bardzo z tyłu. Wy jednak przez pierwsze 20 minut graliście z przodu, a potem się cofnęliście. Jaka była wasza taktyka na Lechię?

- Na pewno nie przyjechaliśmy się bronić i przed meczem jeden punkt by nas nie zadowalał. Chcieliśmy rzucić się na Lechię mimo że graliśmy na jej terenie. Pierwsze 20 minut było dobre w naszym wykonaniu, wyszliśmy pressingiem na Lechię i kilka klarownych sytuacji z tego było. Później to Lechia przez 15 minut dominowała. W drugiej połowie to Lechia miała więcej sytuacji, szczególnie pod koniec.

Jak się gra zawodnikowi, gdy wie że musi walczyć o to, aby nie stracić bramki?

- Bramki nie murowaliśmy, to Lechia chciała spotkanie wygrać za wszelką cenę. Ostatnie 5-10 minut to był jej napór i cieszymy się, że to przetrwaliśmy. Gra się ciężko, bo biega się za piłką, a nikt tego nie lubi. Wynik idzie w świat i jesteśmy zadowoleni.

W Lechii zmienili się zawodnicy, jednak patrząc z perspektywy zawodnika grającego wcześniej na Traugutta co zobaczyłeś po przyjeździe do Gdańska?

- Na pewno zobaczyłem sztuczne boisko, którego bardzo brakowało. Z tego co pamiętam był to piach. Od lipca Lechia przenosi się na nowy stadion i mam nadzieję, że będę miał przyjemność tam zagrać w przyszłym sezonie. Jak zawsze widziałem kibiców wspaniale dopingujących zespół przez całe spotkanie. Oni ciągną drużynę do przodu, szczególnie gdy atakuje. Jest kilka osób ze sztabu, z którymi się serdecznie przywitaliśmy no i Piotrek Wiśniewski, a także Marcin Pietrowski, który gdy grałem w Lechii Gdańsk wchodził do seniorskiej piłki. Ma on potencjał, w ubiegłym sezonie zagrał dużo meczów w Ekstraklasie i będzie grał dużo w tej lidze.

Ciekawie będzie wyglądać, gdy PGE GKS Bełchatów zagra na PGE Arenie Gdańsk.

- Tak, to prawda (śmiech). Liczę jednak, że obie drużyny stworzą bardzo ciekawe widowisko, jak w piątek i tym razem nie zabraknie w nim bramek.

W II lidze w gdańskim klubie grało sporo ciekawych jak na tamte czasy zawodników. Większość z tych, którzy odchodzili nie potrafiło jednak pójść do góry w innym klubie i teraz mało kto gra regularnie w Ekstraklasie. Czym było to spowodowane?

- Nie wiem czym to jest spowodowane. Ja miałem swoje cele i sobie je postawiłem. Ze swojej postawy w Lechii zadowolony nie jestem. Wiele meczów grałem w pierwszym składzie i nie ukrywam, że przeplatałem lepsze mecze z gorszymi. Miałem wtedy 21 lat i nie byłem doświadczony na tym poziomie. Był to mój pierwszy sezon w poważnej piłce, bo nie liczę występów w III lidze i gry w rezerwach Wisły Kraków. Ja się cieszę, że trafiłem do Ekstraklasy. Chcę się utrzymać tam jak najdłużej. Mam już 28 lat i nie jestem już młodym, obiecującym zawodnikiem, a z drugiej strony nie jestem też zawodnikiem wiekowym. Był to dopiero mój dziewiąty mecz w Ekstraklasie i chce się rozwijać. Człowiek uczy się całe życie i chcę, aby moje nazwisko się przewijało w tej lidze jak najdłużej.

Macie jakiś konkretny cel w tym sezonie?

- Na pewno chcemy wygrywać każde spotkanie. Mamy do miejsca gwarantującego grę w pucharach zaledwie dwa punkty straty, ale i niedużo nad strefą spadkową. Liga jest bardzo wyrównana. Chcemy teraz wygrać spotkanie z Górnikiem Zabrze, później jedziemy grać z Wisłą, z Lechem, czyli fajne mecze przed nami. Myślimy o każdym następnym spotkaniu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×