Szymon Mierzyński: KSZO Ostrowiec to chyba wasz ulubiony rywal. Na wyjeździe wygraliście z nim 1:0, a u siebie aż 6:1. Do tego dochodzi jeszcze wynik 6:0 z ubiegłego sezonu...
Maciej Wichtowski: Jeśli chodzi o ten ostatni mecz, to nie od razu poszło nam tak gładko. Pierwsze minuty to piłkarskie szachy. Chcieliśmy wyczuć przeciwnika i dlatego nie rzucaliśmy się od razu do ataku. Wiedzieliśmy przecież, że w poprzednich spotkaniach KSZO osiągało dobre wyniki. Natomiast gdy straciliśmy gola, to już nie było na co czekać. Natychmiast ruszyliśmy i dobrze się złożyło, że tak szybko otworzył się worek z bramkami.
Do przerwy było 3:1. Czuliście, że rywal już nie może wam zagrozić?
- Tuż po wznowieniu gry chcieliśmy trafić do siatki raz jeszcze. Ta sztuka nam się udała i już na dobre nabraliśmy wiatru w żagle. Stąd tak wysoki wynik.
W okresie poprzedzającym mecz trener Baniak bardzo chwalił KSZO. Jednak można chyba pokusić się o stwierdzenie, że trochę przecenił tego przeciwnika...
- Może tak to wyglądało, ale my mieliśmy w pamięci zwycięstwo KSZO nad Piastem. Dlatego nastawialiśmy się na trudną przeprawę. Boisko pokazało natomiast, że jeśli ekipa z Ostrowca Świętokrzyskiego straci kilka bramek, to słabnie mentalnie. My to wykorzystaliśmy.
Przed ostatnim meczem trener Baniak rozważał krycie indywidualnie niektórych zawodników KSZO. Czy wprowadził to w życie?
- Nie, graliśmy strefą. Każdy poruszał się w obszarze, za który odpowiadał. Obecnie tzw. "plastry" stosuje się rzadko i tylko w przypadku, gdy mamy do czynienia z prawdziwą indywidualnością.
Taką jak lider klasyfikacji strzelców I ligi, Charles Nwaogu?
- Faktycznie, to jest bardzo silny punkt Floty i na niego będziemy musieli zwrócić szczególną uwagę. Doskonale pamiętam jesienny mecz z drużyną ze Świnoujścia i już wówczas mieliśmy z tym zawodnikiem problemy.
Dla ciebie potyczka z KSZO była powrotem na ligowe boiska po drobnym urazie. Nie masz już żadnych problemów zdrowotnych?
- W końcówce spotkania brakowało mi nieco sił, ale myślę, że dobrze przepracowany tydzień sprawi, iż w Świnoujściu będę w optymalnej dyspozycji. Po kontuzji zbicia stopy nie ma już śladu.
Nie macie chyba wielkich powodów do strachu przed starciem z Flotą? Drużyna z Pomorza słynie wprawdzie z solidniej gry u siebie, lecz z drugiej strony wygrał tam ostatnio outsider I ligi, Dolcan Ząbki...
- Nastawiamy się na walkę o kolejne zwycięstwo. Tamtejszy stadion to trudny teren, ale uważam, że to rywale powinni się bać nas, a nie odwrotnie.
Z Flotą nie grało wam się ostatnio źle. Jedynej porażki doznaliście w 2008 roku. Później były dwa zwycięstwa i dwa remisy...
- Jeśli chodzi o wyjazdy, to pamiętam, że w Świnoujściu zawsze było małe boisko. Gospodarze potrafili to umiejętnie wykorzystywać i dlatego regularnie punktowali. Ostatnio murawa została powiększona, więc warunki do gry są już zupełnie inne. Mam nadzieję, że w sobotę będziemy drużyną dominującą i narzucimy przeciwnikom swój futbol. To może być klucz do zwycięstwa.
Przygotowania do tego pojedynku idą pełną parą. Trener Baniak obserwował na żywo mecz Floty z Dolcanem Ząbki.
- Tak jest teraz przed każdym spotkaniem. Zawsze jakiś przedstawiciel sztabu szkoleniowego jedzie na potyczkę naszego najbliższego rywala. Później odbywa się odprawa i omawiamy wszystko co jest związane z danym przeciwnikiem. Mamy pełną wiedzę na temat jego możliwości i atutów. Te informacje są bardzo pomocne, dzięki nim wiemy który zawodnik może nam sprawić największe problemy i na kogo trzeba zwrócić szczególną uwagę.
Czy jesienią podobne obserwacje również miały miejsce?
- Muszę przyznać, że w poprzedniej rundzie pod tym względem było zdecydowanie słabiej. Nie mieliśmy tak dobrego obrazu możliwości naszych rywali. Teraz dostajemy nawet kartki, na których są zawarte wiadomości na temat poszczególnych piłkarzy drużyny przeciwnej. Każdy z nas może się z tym zapoznać.
Jak porównałbyś obecne treningi do tych z jesieni?
- Na pewno dużo się zmieniło. Przystępujemy do zajęć uśmiechnięci i w dobrych humorach. Powodem jest nie tylko ustabilizowana sytuacja organizacyjna, ale także wyniki. Ostatnio idzie nam bardzo dobrze, a to ma nieoceniony wpływ na atmosferę.
Zestawmy warsztat trenerski Marka Czerniawskiego i Bogusława Baniaka. Jakie są różnice?
- U trenera Baniaka zdecydowanie więcej czasu poświęcamy na taktykę. Skupiamy się na dobrej organizacji gry. Wcześniej tego nie było i powiem szczerze, że często nie wiedzieliśmy, co mamy robić na boisku. Treningi też były niemrawe. Teraz pod tym względem jest zdecydowanie lepiej. Jesteśmy dobrze ustawieni. Myślę, że to widać podczas spotkań.
Poprzednie pytanie nie było przypadkowe. Podczas pięciu wiosennych kolejek zdobyliście bowiem 13 punktów, a przez całą rundę jesienną zgromadziliście zaledwie o jedno oczko więcej. Jeśli natomiast spojrzymy na statystykę zwycięstw, to teraz macie ich na koncie cztery, a w siedemnastu zeszłorocznych meczach wygrywaliście tylko trzy razy.
- Obecnie jest lepiej pod każdym względem. Klub jest poukładany zarówno organizacyjnie, jak i finansowo. Mamy nowy sztab trenerski, mocniejszą kadrę, a pensje trafiają do nas regularnie. Pojawiły się też premie. Nie ulega wątpliwości, że te czynniki mają bardzo pozytywny wpływ na mobilizację.