Wrocławianie notują ostatnio bardzo dobrą passę. Pod wodzą Oresta Lenczyka zespół nie przegrał kolejnych trzynastu spotkań ligowych z rzędu. W najbliższej kolejce zielono-biało-czerwoni zmierzą się z łódzkim Widzewem. - Przychodzi nam grać z drużyną, która rozgromiła zespół Śląska w poprzedniej rundzie. Co dziwne, bo pamiętam tamten mecz i Śląsk nie grał aż tak źle, żeby ponieść tak znaczną porażkę. Jest to jakby potwierdzeniem, że Widzew jest nieobliczalny - choćby zwyciężając w Warszawie z Polonią czy Koroną. Grając kolejny mecz na wyjeździe tym mają drużynę walczącą. Widzew ma zespół może bez wielkich gwiazd - ewentualnie dwie, trzy gwiazdki, które są w różnej formie - stwierdził szkoleniowiec drużyny z Wrocławia, Orest Lenczyk.
Do tej potyczki piłkarze Śląska przystąpią praktycznie w najsilniejszym składzie. W kadrze na ten pojedynek ma zabraknąć jedynie Amira Spahica i Cristiana Diaza. - Aktualnie w tej chwili mamy wszystkich zawodników do dyspozycji oprócz tych, którzy w ostatnich meczach nie grali. Diaz, Spahić - pozostali są do naszej dyspozycji. Sprawa ważności tego meczu - trzeba wrócić do poprzednich spotkań, z których każde następne było ważniejsze. Prawdopodobnie również mecz z Widzewem jest takim. Wiem, że od pewnego czasu są spekulacje jak to możliwe, żeby w najbliższych trzech meczach nie zdobyć dziewięciu punktów. Ponieważ w piłce nożnej wszystko jest możliwe to rzadko się zdarzają rzeczy niemożliwe. Wszystko jest w nogach, głowach piłkarzy, ale piłkarzy obydwu drużyn - skomentował "Nestor" polskich trenerów.
Szkoleniowiec na czwartkowej konferencji prasowej odniósł się także do murawy na stadionie przy ulicy Oporowskiej. - Boisko nasze jest w takim stanie, że to nie jest w tej chwili atut. Mam na myśli grę z pierwszej piłki i rozgrywanie akcji na raz. Bardzo bym chciał, żeby ten mecz nie stał się kopaniem piłki. Zapowiada się raczej spotkanie walki, bo pod tym względem Widzew od lat jest nazywany drużyną z charakterem. Pewnie trzeba będzie oprócz tego, że pograć to stoczyć pojedynek z Widzewem do końca o jak najlepszy wynik - wyjaśnił Lenczyk.
W pierwszym meczu tych drużyn rozegranym jesienią łodzianie zwyciężyli aż 5:2. Wtedy Śląsk prowadził jeszcze Ryszard Tarasiewicz. Lenczyk zapytany czy jego piłkarze pałają rządzą rewanżu odpowiedział: - Nie rozmawiali za bardzo o tym. W tej chwili ważne są tylko te dni, godziny na które czekamy.