Gospodarze jedną nogą w III lidze - relacja z meczu Motor Lublin - GLKS Nadarzyn

Walczący o życie gospodarze posiadali optyczną przewagę, mimo to rywale wykorzystali jedną z nielicznych okazji i do przerwy prowadzili 1:0. Po zmianie stron lubelski zespół ambitnie dążył do odrobienia strat, lecz nie udało mu się to.

Od mocnego uderzenia mecz rozpoczął GLKS. Nie minęło 180 sekund, a oko w oko z Przemysławem Mierzwą stanął Dawid Dynarek, lecz zmarnował tę okazję. Oba zespoły próbowały głównie przy pomocy długich podań przedostać się pod bramkę przeciwnika, co nie przynosiło efektu. Kibice ożywili się w 15. minucie, kiedy zdarzyła się niecodzienna sytuacja. Kontuzję zasygnalizował... sędzia boczny i utykając opuścił boisko. Jego miejsce zajął arbiter techniczny - Tomasz Skopiński.

Z czasem przewagę osiągnął Motor, mimo to na tablicy wciąż widniał wynik bezbramkowy. W 25. minucie Rafał Niżnik podał na czystą pozycję do Piotra Prędoty, a ten nie zdecydował się na uderzenie i rywale przerwali tę akcję. Chwilę później Piotr Misztal wyszedł na 16. metr i ofiarnie wyłuskał futbolówkę spod nóg Marka Fundakowskiego.

W 35. minucie doszło do ogromnego zamieszania przy ławce rezerwowych drużyny z Nadarzyna, po tym jak został uderzony jeden z piłkarzy Motoru. W zajściu nie brał udziału tylko trener Tadeusz Łapa. Sędziemu z trudem udało się zapanować nad sytuacją i odesłał on na trybuny kierownika drużyny GLKS-u.

To lubelski zespół wciąż dłużej utrzymywał się przy piłce, a... bramkę strzelili goście. W 41. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego obrońcy Motoru wybili futbolówkę przed szesnastkę, gdzie czyhał Piotr Charzewski. 23-letni pomocnik strzelił przy słupku i Mierzwa był bez szans na skuteczną interwencję.

Gospodarze ożywili się i próbowali odrobić straty jeszcze przed przerwą, lecz nie powiodło im się to. Po przerwie trener Łapa desygnował do gry kolejnego napastnika. Oleksandr Temeriwski zajął miejsce Adriana Ligienzy, który spisywał się kiepsko. Usatysfakcjonowani prowadzeniem piłkarze GLKS-u często grali na czas. Misztal zawsze opóźniał wybicie piłki najdłużej, jak mógł, a pozostali zawodnicy przewracali się przy większości kontaktów z przeciwnikami.

W 63. minucie fatalny błąd popełnił Sebastian Ambroziak, który przepuścił piłkę do Prędoty, a napastnik Motoru wspaniałomyślnie... podał do Misztala. GLKS nie forsował tempa gry i liczył, że po jednej z kontr uda się podwyższyć na 2:0. Bliski zrealizowania tego zadania był Michał Wrzesiński. W 78. minucie główkował jednak w poprzeczkę.

Końcówka rywalizacji nie przyniosła zmiany rezultatu. Podopieczni Tomasza Matuszewskiego zwyciężyli więc na wyjeździe po raz pierwszy od 18 września ubiegłego roku. Z kolei gospodarze mają już tylko minimalną szansę na utrzymanie w II lidze.

Motor Lublin - GLKS Nadarzyn 0:1 (0:1)

0:1 - Charzewski 41'

Składy:

Motor: Mierzwa - Dykij, Żmuda, Batata, Bortniczuk - Kycko (66' Bodziak), Niżnik, Ligienza (46' Temeriwski), Łętocha (88' Młynarski) - Fundakowski, Prędota.

GLKS: Misztal - Wojtczak, Sztybrych, Ambroziak, Sala - Kaleta (90+2' Sielski), Dynarek, Grajek, Charzewski (69' Rembiejewski), Wrzesiński (81' Zaniewski) - Bajera.

Żółte kartki: Bodziak, Bortniczuk, Niżnik, Temeriwski (Motor) oraz Dynarek, Grajek, Sztybrych (GLKS).

Sędzia: Krzysztof Sobieszek (Skierniewice).

Widzów: 600 (gości: 0).

Źródło artykułu: