Kto zatrzyma Białą Gwiazdę? - relacja z meczu Wisła Kraków - PGE GKS Bełchatów

Wisła Kraków kontynuuje marsz po mistrzostwo Polski. W piątkowym spotkaniu 22. kolejki ekstraklasy Biała Gwiazda pokonała przed własną publicznością PGE GKS Bełchatów 3:1. Znów bohaterem wiślaków był Maor Melikson, który zdobył jedną bramkę i miał udział przy kolejnych, a za faul na nim z boiska wyleciał również Tomasz Wróbel.

Na spotkanie z Brunatnymi Robert Maaskant musiał zestawić wyjściową "11" bez dwóch jej filarów w osobach Radosława Sobolewskiego i Patryka Małeckiego (obaj byli zawieszeni za kartki). Tego pierwszego w roli defensywnego pomocnika i kapitana drużyny zastąpił podobnie jak we wcześniejszych tego typu sytuacjach Cezary Wilk. Miejsce "Małego" miał natomiast zająć Wojciech Łobodziński, ale kilka godzin przed spotkaniem został zawieszony przez władze klubu w prawach zawodnika ze względu na czynny udział w aferze korupcyjnej. W związku z tym Wilk był jedynym Polakiem w składzie Białej Gwiazdy!

Trener Wisły zapowiadał, że mimo braku Małeckiego i Sobolewskiego ma do dyspozycji zawodników, którzy potrafią kreować okazje bramkowe i prowadzić grę, ale nie było tego widać. Ustawiona na kontratak, ale równocześnie grająca agresywnie w środku pola drużyna GKS-u nie dopuszczała w pierwszej połowie wiślaków pod swoją bramkę. Maciej Mysiak i Grzegorz Baran jawili się jako mur nie do przebicia przez gospodarzy. Indywidualne zrywy mieli Andraż Kirm i Maor Melikson, ale i oni nie potrafili zagrozić Łukaszowi Sapeli. W 11. minucie za to w opałach był Sergei Pareiko. Mysiak na 18. metrze nie trafił czysto w piłkę i uderzył ją z woleja w kozioł, ale Pareiko wolał nie łapać futbolówki, tylko wypiąstkować ją poza pole karne.

Mimo kłopotów w konstruowaniu akcji, dwie wyborne okazje miał Cwetan Genkow. Najpierw po fatalnym błędzie Wojciecha Jarmuża znalazł się sam na sam z Sapelą i minął bramkarza Brunatnych, ale piłkę zdążył mu wybić Marcin Drzymont. Drugą "setkę" Bułgar zmarnował, kiedy jego partnerzy kapitalnie rozmontowali kilkoma podaniami obronę gości, a on z kilku metrów uderzył wprost w Sapelę. W międzyczasie sędzia Marcin Szulc podjął dwie kontrowersyjne decyzje nie dyktując rzutów karnych dla Wisły po ręce Drzymonta i zapaśniczym chwycie, który Tomasz Wróbel zastosował na Kirmie.

Jeszcze przed przerwą próbkę dynamiki dał Melikson. Izraelczyk zainicjował kontratak, odgrywając piłkę do Jirsaka i momentalnie wychodząc na wolną pozycję, by otrzymać ją z powrotem. Zostawił w tyle Grzegorza Fonfarę, ale z linii pola karnego uderzył obok bramki.

Drugą połowę gospodarze rozpoczęli z większą werwą. Już kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry strzał Michaiła Siwakowa z kilku metrów zablokowali obrońcy GKS-u, a w 48. minucie Wisła już prowadziła. Po krótko rozegranym rzucie wolnym Melikson uderzył płasko z 18 metrów, błąd popełnił Sapela, który wpuścił do bramki piłkę lecącą wprost w niego. Chwilę później koszmar gości nabierał coraz straszniejszych barw, ponieważ za faul na Meliksonie z czerwoną kartką z boiska wyleciał Wróbel. - Uważam, że jest to kontrowersyjna decyzja sędziego, bo w mojej ocenie faul był na żółtą kartkę - mówił po spotkaniu trener Bartoszek. Sam Wróbel też miał wątpliwości co do decyzji sędziego: - Parę "czerwieni" w życiu dostałem i wiem, że to było wejście co najwyżej na żółtą kartkę.

Natomiast w 55. minucie Biała Gwiazda podwyższyła. Po dośrodkowaniu Meliksona z rzutu rożnego Genkow wzbił się wysoko w powietrze i świetną "główką" pokonał Sapelę. Trzy minuty później znów w głównej roli wystąpił Melikson, który jednym prostopadłym podaniem rozmontował obronę GKS-u, ale Kirm w sytuacji sam na sam z Sapelą nie trafił w światło bramki. W 62. minucie podopieczni Bartoszka dali do zrozumienia, że nie zamierzają składać broni i grając w osłabieniu, zdobyli kontaktową bramkę. Z kornera zacentrował Cetnarski, w polu karnym piłkę zgrał Drzymont, a z kilku metrów do siatki Wisły skierował ją Mate Lacić. Od 70. minuty bełchatowianie powinni grać już w dwuosobowym osłabieniu. Małkowski zaatakował od tyłu Genkowa, ale nie został upomniany drugą żółtą kartką. Boisko musiał opuścić natomiast Genkow, który po tym wejściu nie mógł kontynuować gry.

Niepewna wciąż wyniku Wisła postawiła kropkę nad "i" w 81. minucie. Z prawej strony w pole bramkowe płasko zagrał... oczywiście Melikson, piłka odbiła się od klatki piersiowej Sapeli, a do pustej bramki skierował ją Wilk. Golkiper GKS-u, który miał udział przy straconych golach nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, ale w szatni przeprosił kolegów z drużyny za swój występ przy Reymonta 22.

Dla Wisły to już jedenasty z rzędu mecz bez porażki. W tym okresie Biała Gwiazda sięgnęła po 29 punktów, a na koniec 22. kolejki może mieć już 9 "oczek" przewagi nad drugą w tabeli Jagiellonią Białystok. - Jestem dumny z zespołu, bo teraz presja ciąży na innych drużynach. To one muszą teraz wygrywać, a my tylko możemy - cieszył się Robert Maaskant. Z kolei GKS na wyjeździe nie wygrał od pamiętnego spotkania z Legią Warszawa przy Łazienkowskiej 3 (27 sierpnia minionego roku) i po tej kolejce może spaść nawet na 10. miejsce.

Wisła Kraków - PGE GKS Bełchatow 3:1 (0:0)

1:0 - Melikson 48'

2:0 - Genkow 55'

2:1 - Lacić 61'

3:1 - Wilk 81'

Składy:

Wisła Kraków: Pareiko - Cikos, Jaliens, Chavez, Paljić - Siwakow, Wilk, Jirsak (84' Garguła) - Melikson (90+2' Brud), Genkow (73' Rios), Kirm.

PGE GKS Bełchatów: Sapela - Fonfara, Drzymont, Lacić, Jarmuż (61' Nowak) - Mysiak, Baran - Wróbel, Cetnarski (71' Komołow), Małkowski - Żewłakow (84' Kuświk)

Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa).

Żółta kartka: Małkowski (PGE GKS Bełchatów).

Czerwona kartka: Wróbel /49' za faul/ (PGE GKS Bełchatów).

Widzów: 15 300

Oceny drużyn:

Wisła Kraków: 4.0 - Po nie najlepszej pierwszej połowie i reprymendzie od trenera Roberta Maaskanta w drugiej części gry Wisła potrafiła przyprzeć Brunatnych do muru. Na lepszą grę Białej Gwiazdy miała oczywiście wpływ szybko strzelona bramka i "czerwień" dla Tomasza Wróbla, ale mimo tego krakowianie udowodnili, że potrafią radzić sobie również bez swoich liderów: Radosława Sobolewskiego i Patryka Małeckiego.

PGE GKS Bełchatów: 3.5 - Bełchatowianie w Krakowie nie zaprezentowali się źle. W pierwszej połowie umiejętnie odpierali ataki Wisły, ale po przerwie stracili gola i Tomasza Wróbla. Jednak nawet grając w osłabieniu potrafili zagrozić bramce Sergeia Pareiki.

Źródło artykułu: