Opóźnienie meczu w Gorzowie Wlkp.

Dwa tygodnie temu po zakończeniu meczu piłkarze GKP Gorzów Wlkp. udali się do klubowego skarbnika po pieniądze z biletów. Kasa byłe jednak pusta, dlatego w sobotę mieli otrzymać część pieniędzy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. W oczekiwaniu na wynagrodzenie zawodnicy opóźnili rozpoczęcie meczu.

- Zagwarantowano nam, że dostaniemy jakieś pieniądze. Wczoraj rozmawialiśmy, że otrzymamy jakieś środki pieniężne przed meczem. Nie był ich, dlatego wyszliśmy później. Potem okazało się, że będą w przerwie. Chcemy dograć do końca. Uważajmy jednak żebyśmy sami nie zginęli śmiercią tragiczną. Nie mamy na życie dlatego tak to wygląda. Ktoś nam coś obiecuje, a później nie spełnia kolejnych obietnic - powiedział po meczu kapitan GKP, Krzysztof Kaczmarczyk.

Na boisku oprócz zawodników nie pojawił się także trener Krzysztof Pawlak. Szkoleniowiec GKP także odniósł się do zaistniałej sytuacji. - Czym było spowodowane te opóźnienie? Na pewno niekomfortową sytuacją klubu. Schodzimy ze statku razem. Powiedziałem, że my pierwsi broni nie złożymy. Chodziło o nieporozumienie między zawodnikami, a organizatorem meczu. Nie były spełnione ustalenia, które zawarły obie strony - skomentował trener Krzysztof Pawlak.

Komentarze (0)