Derby dla Stalówki - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Stal Rzeszów

Sobotni pojedynek pomiędzy Stalą Stalowa Wola a Stalą Rzeszów do ładnych spotkań z pewnością nie należał. Dużo było w nim walki, a mniej składnych akcji. Kibice jednak nie narzekali, gdyż w porównaniu do jesiennego spotkania, w Stalowej padło aż trzy bramki.

Pierwszą akcję w meczu przeprowadzili gospodarze, ale po akcji Marka Kusiaka nikt z jego partnerów nie doszedł do zagranej w pole karne piłki. Przez kolejne minuty nie działo się nic ciekawego. W 10. minucie z dystansu niecelnie uderzył Bartosz Horajecki i to był pierwszy strzał w tym meczu. Chwilę potem odpowiedzieli rzeszowianie, tym razem celnym strzałem w wykonaniu Tomasza Margola. Golkiper Stalówki nie miał problemów z obroną tego uderzenia. W kolejnych minutach nadal przeważali i atakowali goście, ale nie byli w stanie uderzyć na bramkę gospodarzy tak, aby pokonać Pawła Sochę. - Wszyscy mówią, że ładnie gramy, stwarzamy sobie okazje, ale nie potrafimy wygrywać - powiedział po meczu Tomasz Margol. Stalowcy praktycznie nie byli w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Miłosza Lewandowskiego.

Goście szukali swojej szansy w kolejnych minutach, ale to zielono-czarni mogli strzelić pierwszą bramkę. W 33. minucie po ładnym i dobrym uderzeniu Wojciecha Białka interweniować musiał Lewandowski, który odbił piłkę w bok. Dopadł do niej Kamil Gęśla, odegrał do Piotra Gilara, który mając praktycznie pustą bramkę przed sobą fatalnie spudłował. 120 sekund później dwójce Gilar-Białek udało się już zdobyć gola. Ten pierwszy świetnym, prostopadłym podaniem obsłużył Białka, który płaskim strzałem z pola karnego zdobył pierwszą bramkę.

Wyśmienicie rozpoczęła się z kolei druga część meczu dla gości. W 50. sekundzie po wznowieniu Wojciech Fabianowski przelobował golkipera gospodarzy i wyrównał stan meczu. - Kopnąłem z całej siły. Nie obserwowałem czy bramkarz Stali za daleko wyszedł. Po prostu uderzyłem i wpadło - stwierdził po zawodach strzelec wyrównującego gola. To trafienie podziałało mobilizująco na gości, którzy mocniej zaatakowali, ale nie mieli zbyt klarownych okazji. Z minuty na minutę zawodnikom obu ekip powoli zaczynało brakować chyba już sił i mimo ambitnej walki nie byli w stanie stworzyć sobie dogodnej okazji.

Emocje zaczęły się w ostatnich 10. minutach. W 82. minucie jakimś cudem zawodnikom gości udało się w ostatniej chwili wybić piłkę z linii bramkowej. 180 sekund później Stalówka dopięła swego. Po dobrym dograniu z głębi pola do Jarosława Piątkowskiego padła bramka. Pomocnik zielono-czarnych minął obrońcę gości podał wzdłuż bramki wprost do Gęśli, który z 2 metrów wpakował piłkę do siatki. Tym samym gospodarze po słabym mecz zgarnęli komplet punktów.

Stal Stalowa Wola - Stal Rzeszów 2:1 (1:0)

1:0 - Białek 35'

1:1 - Fabianowski 46'

2:1 - Gęśla 85'

Składy:

Stal Stalowa Wola: Socha - Demusiak, Wieprzęć, Kusiak, Byrski, Gilar (46’ Piątkowski), Horajecki, Drozd (77’ Skórski), Turczyn (46’ Getinger), Gęśla, Białek.

Stal Rzeszów: Lewandowski - Hus (89' Szala), Czarny, Duda, Lebioda (46' Serafin), Krauze, Reiman, Maciorowski (46' Krzysztoń), Margol, Fabianowski (80' Wolański), Maca.

Żółte kartki: Turczyn, Piątkowski, Skórski (Stal Stalowa Wola) oraz Margol (Stal Rzeszów).

Sędzia: Grzegorz Pożarowszczyk (KS Lublin).

Widzów: 2000.

Źródło artykułu: