Niecałego miesiąca potrzebował Czech Frantisek Straka, aby jego podopieczni zaprezentowali efektowną grę i w czyn wprowadzili jego filozofię futbolu. Ponad 8 tysięcy widzów, w piękne słoneczne popołudnie było zaskoczonych tym co zobaczyli na murawie nowego stadionu miejskiego w Gdyni. Żółto-niebiescy zwłaszcza w pierwszych 30 minutach zagrali koncertowo - jak nigdy w tych rozgrywkach i dzięki efektownej i efektywnej grze posłali na dno armadę Cracovii.
Czeski trener dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie - zaskoczeniem na pewno było pojawienie się w wyjściowej jedenastce pomijanego przez Dariusza Pasiekę napastnika Rafała Siemaszki. Gospodarze od początku spotkania rzucili się do frontalnych ataków, zagrali skoncentrowanie i agresywnie, czym kompletnie zaskoczyli drużynę Jurija Szatałowa.
Pierwszą skuteczna salwę w stronę Pasów oddał w 13 minucie Paweł Zawistowski, skutecznie egzekwując rzut wolny. Futbolówka trafiła najpierw w słupek, potem odbiła się od pleców Wojciecha Kaczmarka i w końcu wylądowała w siatce Pasów. - Uderzyłem dokładnie tam gdzie chciałem! Nie będzie mi nawet przykro, gdy trafienie zostanie zaliczone jako samobójczy gol bramkarza Kaczmarka. Liczy się, że wpadło do sieci i że drużyna zaliczyła efektowną wygraną - podkreśla strzelec pierwszej bramki dla gospodarzy.
Arkowcy szybko poszli za ciosem i już trzy minuty później golkiper Cracovii ponownie wyciągał piłkę z sieci! Po dośrodkowaniu Giovaniego Duarte piłkę głową zagrał Emil Noll, strzał Ante Rozića obronił jeszcze Kaczmarek, ale piłkę do siatki z najbliższej odległości wbił Tadas Labukas. Sędzia uznał bramkę, choć goście z Krakowa reklamowali zagranie napastnika Arki ręką. Najlepsza okazja Pasów w tej części to akcja w 21. minucie w wykonaniu Aleksiejsa Visnjakovsa, który dobrze uruchomił podaniem w pole karne Saidiego Ntibazonkizę, ale ten został skutecznie uprzedzony przez Marcelo Moretto.
Po przerwie poziom meczu i tempo akcji wyraźnie siadło, choć to niemająca nic do stracenia Cracovia próbowała narzucić swój styl gry, ale gospodarze z Gdyni umiejętnie się bronili rozbijając większość akcji w zarodku. - Drugą połowę zaczęliśmy chyba zbyt leniwie i jakoś rozkojarzeni, dzięki czemu Cracovia miała wiele stałych fragmentów gry. Musimy poprawić koncentrację i skupienie w następnych meczach - analizował słabszą grę Frantisek Straka.
Na nic zdały się zmiany w zespole Cracovii - na boisku pojawili się ofensywni: Bartłomiej Dudzic, Piotr Giza czy pod koniec Alexandru Suvorov. Najbliżej zdobycia honorowej bramki Pasy były w 58. minucie, kiedy po indywidualnej akcji Ntibazonkiza, podał w polu karnym do Mateusza Klicha, ale ten ostatni z kilku metrów wypalił wprost w bramkarza Arki. Odpowiedzią gospodarzy była bomba Denisa Glaviny z 73. minuty, ale Kaczamarek cudem sparował futbolówkę na rzut rożny.
Doskonałym wyczuciem i trenerskim nosem popisał się za to trener Straka przy przeprowadzaniu zmian. W krótkim odstępie czasu wpuścił na boisku najpierw młodego Pawła Czoskę, a następnie Macedończyka Mirko Ivanovskiego. To właśnie dwójka rezerwowych całkowicie rozmontowała defensywę Pasów i posłała na dno okręt dowodzony przez Szatałowa.
W 78. minucie, po podaniu Czoski w swoim pierwszym kontakcie z piłką Ivanovski z zimna krwią, w sytuacji sam na sam oszukał Kaczmarka i posyłał piłkę w długi róg krakowskiej bramki. - Miałem dużo czasu, żeby zastanowić się jak skutecznie sfinalizować akcję. Początkowo myślałem, żeby lobować bramkarza gości, ale on ma prawie dwa metry wzrostu - stąd zdecydowałem się na strzał w kierunku długiego słupka - wyjaśnia szczęśliwy strzelec ostatniego gola.
Dzięki tej wygranej Arka powiększyła przewagę nad ostatnią w tabeli Cracovią do czterech punktów i dogonili już, zajmującą bezpieczne miejsce bytomską Polonią. Teraz przed podopiecznymi trenera Straki wyjazd do stolicy na mecz z Polonią, a już 1 maja prestiżowe derby Trójmiasta z Lechią - stąd obecność na trybunach w Gdyni trenera Tomasza Kafarskiego.
Arka Gdynia - Cracovia Kraków 3:0 (2:0)
1:0 - Zawistowski 13'
2:0 - Labukas 16'
3:0 - Ivanovski 78'
Składy:
Arka: Moretto - Płotka, Szmatiuk, Rozić, Noll, Duarte (60' Mawaye), Zawistowski, Glavina, Bożok, Labukas (77' Ivanovski), Siemaszko (68' Czoska).
Cracovia: Kaczmarek - Struna, Trivunović, Kosanović, Suart, Visnjakovs (81' Suvorov), Boljević, Klich (65' Giza), Radomski, Ntibazonkiza, Masaryk (62' Dudzic).
Żółte kartki: Płotka, Ivanovski (Arka) oraz Boljević, Radomski, Dudzic, Moretto, Suart (Cracovia).
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).
Widzów: 8220 (w tym 500 kibiców Cracovii).
Oceny drużyn:
Arka - 4,5. W końcu poniewierani fani żółto-niebieskich zobaczyli drużynę jaką chcieliby widzieć zawsze. Pierwsze 30 minut było wręcz koncertowe w ich wykonaniu. Trener Straka postawił na zmianę mentalności, wiarę i bardziej ofensywną grą, co już zaskarbiło mu uznanie fanów, a w niedzielnym spotkaniu doprowadziło do zatopienia Cracovii. Gospodarze nie tylko strzelili aż trzy gole, wygrali też pierwszy raz od listopada ubiegłego roku!
Cracovia - 1,5. Drużyna wyszła przestraszona i jakby nieobecna. Trener Szatałow sam mówi, że ma dwa zespoły ten z Krakowa i ten na wyjeździe. W Gdyni na uwagę zasłużył tylko szybki i waleczny Saidi Ntibazonkiza oraz egzekwujący dużo stałych fragmentów gry Mateusz Klich. Tylko na tyle było stać Pasy w bitwie morskiej w Gdyni, co zakończyło się sromotną klęską.