Obie drużyny przystąpiły do tego meczu osłabione. W Lechu zabrakło m.in. Marcina Kikuta i Bartosza Bosackiego, a w drużynie z Bełchatowa oprócz Jacka Popka i Wojciecha Jarmuża najbardziej brakowało Tomasza Wróbla oraz Macieja Małkowskiego.
Od pierwszych minut to lechici mieli spotkanie pod kontrolą. Nie wiele jednak z tego wynikało. Zagrożenie stwarzali głównie po strzałach z dystansu. W 6. minucie Łukasz Sapela z trudem obronił uderzenie Semira Stilicia. Mniej precyzyjny był Siergiej Kriwiec, który posłał piłkę pięć metrów obok bramki.
Najbliższy szczęścia był Jacek Kiełb, który z łatwością ograł dwóch obrońców, a jego uderzenie z zza pola karnego nogami obronił bramkarz gości. Skrzydłowy Lecha po długiej przerwie wrócił do gry w pierwszym składzie i często starał się indywidualnymi akcjami zdobywać teren. Wygrał sporo pojedynków, ale niewiele z tego wynikało.
Goście rzadko bywali w polu karnym Lecha. W 31. minucie bliski zdobycia gola był jednak Szymon Sawala. Jego uderzenie zmierzające w okolice słupka na rzut różny wybił jeden z obrońców.
Po przerwie gospodarze zaczęli stwarzać sobie nieco klarowniejsze okazje niż w pierwszej połowie, choć i tak było ich jak na lekarstwo. Najpierw w boczną siatkę po podaniu Kriwca trafił Kiełb, a później nieznacznie chybił Rafał Murawski po ładnym rozegraniu piłki z Semirem Stiliciem. W 70. minucie na strzał dystansu zdecydował się Jakub Wilk. Piłka dostała ładnej rotacji, ale Sapela zdołał ją odbić. Chwilę później pomocnik Kolejorza wystąpił w roli podającego do Artjomsa Rudnevsa, który trafił w boczną siatkę.
Bełchatów myślał tylko o obronie, ale mógł zdobyć również gola. W dogodnych sytuacjach nad bramką piłkę posyłali Marcin Żewłakow i Maciej Mysiak. W 84. minucie gdyby Rudnevs czysto trafił w piłkę po dośrodkowaniu Wilka mogłoby być 1:0, a tak bez problemu interweniował Sapela i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.
GKS kontynuuje więc swoją passę bez porażki w ekstraklasie na poznańskim stadionie. Ostatni raz Lech wygrał z bełchatowianami u siebie w 1998 roku.
Lech Poznań - GKS Bełchatów 0:0 (0:0)
Składy:
Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Wołąkiewicz, Arboleda, Henriquez - Kiełb (59. Wilk), Murawski, Injac, Kriwiec (77' Możdżeń) - Stilić - Ubiparip (53' Rudnevs).
GKS Bełchatów: Sapela - Fonfara, Lacić, Drzymont, Mysiak - Baran, Sawala, Cetnarski (73' Da Silva), Komołow (78' Bocian), Nowak, Żewłakow (88' Kuświk).
Żółta kartka: Mysiak (GKS).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 17 500.
Oceny drużyn:
Lech Poznań: 2.0 Poznaniacy zaprezentowali się słabo. Mimo iż mieli optyczną przewagę, to nie potrafili stworzyć zbyt wielu składnych akcji, a największe zagrożenie wynikało ze strzałów z dystansu.
GKS Bełchatów: 1.5 Podopieczni Macieja Bartoszka przyjechali do Poznania po remis i swój cel osiągnęli. Przez prawie cały mecz skupili się tylko na defensywie i ich wizyty w polu karnym Lecha można policzyć na palcach jednej ręki.