Fani Dumy Katalonii, którzy mając w pamięci pogrom, jaki ich pupile zgotowali Królewskim w listopadzie minionego roku, po losowaniu par półfinałowych spodziewali się powtórki i wkroczenia lekkim krokiem do finału Champions League, srogo się rozczarowali.
Zobacz pełną ofertę Sportingbet na mecz Real Madryt - FC Barcelona --->>>
W pierwszej kwietniowej odsłonie Gran Derbi padł remis 1:1, który praktycznie przesądził losy mistrzostwa Hiszpanii na korzyść Barcelony. Na Santiago Bernabeu Barca miała miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki, ale grający z kontrataku Real potrafił wypracować sobie kilka sytuacji strzeleckich. Ostatecznie obie drużyny zdobyły bramki z rzutów karnych, a do siatek trafili Cristiano Ronaldo i Lionel Messi. Dla obu wirtuozów były to szczególne gole - Portugalczyk po raz pierwszy strzelił Barcelonie, a Messi po raz pierwszy drużynie prowadzonej przez Jose Mourinho.
"The Special One" - to on jest jednym z głównych aktorów tego przedstawienia w czterech aktach. Ściągnięty do Madrytu szkoleniowiec ma za zadanie kolekcjonowanie trofeów na miarę sławy Realu i chyba nikt nie ma wątpliwości, że pierwsze dwa kwietniowe starcia z Barceloną potraktował jako poligon doświadczalny przed potyczką w Lidze Mistrzów. Po skomasowanej obronie w spotkaniu ligowym, w pierwszej połowie meczu o Puchar Króla Los Blancos zagrali zdecydowanie odważniej i można powiedzieć, że w polu byli równorzędnym przeciwnikiem dla machiny, którą tworzą gracze Barcelony. Dzięki złotej "główce" Ronaldo (gra w powietrzu to przewaga Portugalczyka nad Messim) to Real mógł cieszyć się z wywalczenia pierwszego od trzech lat (!) trofeum. Mourinho wie jak pokonać Barcelonę Josepa Guardioli na międzynarodowej arenie. Przed rokiem poprowadził do tego Inter Mediolan, który pokonał Blaugranę 3:1 na San Siro i przegrał w rewanżu na Camp Nou 0:1, torując sobie drogę do triumfu w Lidze Mistrzów.
Ani Real, ani Barcelona nie będą mogły zagrać w optymalnych składach. Królewscy będą musieli radzić sobie bez kontuzjowanych Fernando Gago i Samiego Khediry. Tego drugiego może zastąpić wracający po dłuższej przerwie Lassana Diarra. Pod znakiem zapytania stoją występy Angela Di Marii oraz Emanuela Adebayora. Za kartki pauzuje ulubieniec Mourinho, Ricardo Carvalho. Portugalski stoper pracował z "Mou" już w FC Porto i Chelsea Londyn. W drużynie Barcelony z powodu urazu łydki zabraknie Andresa Iniesty, ale do pełni zdrowia wrócił za to Carles Puyol. Guardiola ma za to problem z obsadą lewej strony obrony - niezdolni do gry są Eric Abidal, Maxwell, Adriano i Gabriel Milito.
W przeszłości Real i Barcelona już dwukrotnie spotkały się w półfinale najważniejszych klubowych rozgrywek europejskich. Działo się to w sezonach 1959/60 i 2001/2002. W obu przypadkach górą byli Królewscy, którzy następnie sięgali po końcowy triumf. Co ciekawe, środowy mecz odbędzie się dokładnie 51 lat po rewanżowym spotkaniu półfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, w którym Królewscy zwyciężyli 3:1.
Real Madryt - FC Barcelona / śr 27.04.2011 godz. 20:45
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)