Śląsk na ligowym podium, Lenczyk zadowolony z... utrzymania

Śląsk Wrocław ograł przy Konwiktorskiej, dzięki czemu... zapewnił sobie utrzymanie w ekstraklasie. Radości z tego faktu w trakcie pomeczowej konferencji nie krył trener Wojskowych, Orest Lenczyk.

Doświadczony szkoleniowiec czas na rozmowę z dziennikarzami tradycyjnie wykorzystał do poprawienia sobie humoru i wymierzenia kilku prztyczków zgromadzonym. Lenczyk tryskał wigorem i witalnością, pytania z sali ze spokojem przerywał w połowie zdanie, skutecznie zniechęcając i drażniąc się słownie z zainteresowanymi. Oberwało się niemal każdemu, a pozornie flegmatyczne komentarze nestora ligowych trenerów rozsiewały uśmiechy na całej sali.

Wygraną w stolicy zapewnił Wojskowym Waldemar Sobota, który na boisku pojawił się po przerwie. Lenczyk za nic nie chciał się jednak przyznać do nadnaturalnych zdolności i trenerskiego wyczucia przy dokonywaniu zmian. - Proszę nie pisać, że to nos trenera. Ja nos mam, jaki mam - odparł wyraźnie rozbawiony, skory do gierek z dziennikarzami. Pytania o posadę selekcjonera nie dosłyszał, uśmiał się na wspomnienie dobrej gry Śląska w meczach z drużynami stołecznymi.

Kwestię gry swojego zespołu w europejskich pucharach także skomentował w swoim stylu, uprzednio kpiąc z własnej łysiny i czapki pytającego dziennikarza. - Prawdopodobnie dzięki temu zwycięstwu Śląsk utrzymał się w ekstraklasie. Wykonałem więc zadanie, które dano mi w ratuszu wrocławskim, gdy przyjmowałem posadę: wchodziłem na pokład statku, który miał nie zatonąć - odparł ukontentowany, a proszony o wypowiedź bardziej serio uciął błyskawicznie. - Widząc, co się dzieje w tabeli, wolę już tam nie spoglądać.

Komentarze (0)