Fani Kolejorza postanowili pomóc piłkarzom w odniesieniu zwycięstwa mimo zamknięcia bram stadionów. W grupie około dwóch tysięcy zjawili się przy czwartej trybunie, aby dopingować zawodników. Kibice pokazali, że potrafią się świetnie bawić i nie ma najmniejszych podstaw, aby obawiać się o bezpieczeństwo.
Przez cały mecz fani robili wszystko, aby byli słyszalni na stadionie. Nie zabrakło również oprawy: flag na kijach oraz sektorówki. - Piłka nożna jest dla kibiców i szkoda, że takie sytuacje się zdarzają. Wiemy, że spora grupa naszych kibiców była pod stadionem i momentami było słychać ich doping. Życzylibyśmy sobie, aby więcej takich sytuacji nie było - mówi Hubert Wołąkiewicz, a wtóruje mu Semir Stilić:: - Doping kibiców był słyszalny. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy dla nich wygrać - opowiada Bośniak.
Kibice nie mieli podglądu na to co dzieje się na boisku, dlatego na bramki reagowali z lekkim opóźnieniem. Przez zdecydowaną większość meczu skupili się oni na dopingowaniu piłkarzy, ale nie zabrakło również haseł niezbyt przyjemnych dla Donalda Tuska, który jest odpowiedzialny za zamknięcie stadionów Lecha i Legii.
Zwycięstwo fanom zadedykował również Jose Maria Bakero. - Chciałbym to zwycięstwo zadedykować kibicom, którzy nie mogli wejść na stadion. Nigdy w życiu nie grałem przy pustych trybunach. Jest to bardzo smutne i mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. Taka informacja obiega cały świat i nie świadczy najlepiej - mówi były gwiazdor Barcelony.
Nie dla wszystkich gra przy pustych trybunach była nowością. Hubert Wołąkiewicz reprezentując barwy Lechii Gdańsk miał podobną sytuację. - Grałem na pustym stadionie w Gdańsku z Jagiellonią. Jedynym plusem tego jest fakt, że można się swobodnie komunikować, ale oby więcej takich sytuacji nie było - dodaje obrońca Kolejorza.
Po zakończeniu spotkania piłkarza udali się na czwartą trybunę, z której podziękowali kibicom za wsparcie. Dla Lecha był to piąty w historii mecz bez udziału publiczności. Wszystkie poprzednie kończyły się porażkami.