Dla Stoke było to ostatnie przetarcie przed przyszłotygodniowym finałem Pucharu Anglii. W Premier League The Potters nie grozi już spadek ani awans do europejskich pucharów. Z kolei Arsenal wciąż liczył na zajęcie drugiego miejsca, który pozwoliłoby nieco poprawić humory na Emirates Stadium.
Londyńczycy mieli przewagę w posiadaniu piłki, lecz stwarzane przez nich sytuacje nie były groźne. Tymczasem tuż przed upływem drugiego kwadransa bramkę zdobyli gospodarze. Jermaine Pennant dośrodkował piłkę z rzutu wolnego. W polu karnym zupełnie niepilnowany był rosły Kenwyne Jones, który klatką piersiową z najbliższej odległości wepchnął futbolówkę do bramki.
Pięć minut przed przerwą obiekt Britannia Stadium znów eksplodował, bowiem Stoke zdobyło drugiego gola. Wydaje się, że swój udział miał przy tym Wojciech Szczęsny. Po strzale Pennanta z 25 metrów piłka po rękach polskiego bramkarza ugrzęzła w siatce Kanonierów.
Arsene Wenger nie był zadowolony z gry swoich podopiecznych, dlatego w przerwie dokonał dwóch zmian. Na boisku zameldowali się Marouane Chamakh oraz Nicklas Bendtner. Dwaj napastnicy mieli sprawić, że defensywa Stoke będzie w poważnych opałach. Tak jednak nie było.
Zagotowało się za to po ostrym wślizgu Jacka Wilshere'a na Pennancie. Sekundę później Anglik padł ścięty, bo został sfaulowany przez innego gracza Stoke. Jednak szybko podniósł się i dopadł do niego Pennant, wychowanek Arsenalu. Doszło do przepychanek, ale sędzia zdecydował się ukarać tych piłkarzy jedynie żółtymi kartkami.
Dziewięć minut przed końcem fatalny błąd popełnił Amir Begovic, który przepuścił strzał Robina Van Persiego. Piłka leciała wprost w niego. Nadzieja gości na korzystny wynik trwała ledwie 60 sekund. Jeszcze większą gafę popełnił Johan Djourou. Szwajcar wystawił futbolówkę na piątym metrze Jon Waltersowi, a ten dopełnił tylko formalności. Stoke wygrało 3:1.
Stoke City - Arsenal Londyn 3:1 (2:0)
1:0 - Jones 28'
2:0 - Pennant 40'
2:1 - van Persie 81'
3:1 - Walters 82'