Filip Burkhardt: Nasza sytuacja w tabeli nie jest tragiczna

Po zwycięstwie Cracovii z Polonią w Bytomiu, Arka spadła na ostatnie miejsce w tabeli. Jednakże już w środę po pokonaniu Niebieskich z Chorzowa może po raz pierwszy od wielu miesięcy awansować na bezpieczne miejsce w tabeli. Pełen optymizmu i wiary w utrzymanie jest pomocnik żółto-niebieskich Filip Burkhardt, który uważa, że jego drużyna jest w o wiele lepszej sytuacji niż rok temu pod koniec rozgrywek ligowych.

Pierwszym symptomem lepszej jakości gry wybrzeżowej drużyny pod wodzą trenera Frantiska Straki były wygrana 3:0 z Cracovią oraz zdominowanie lokalnego rywala - Lechii w derbach Trójmiasta. Teraz przed Arką końcówka ligi, w której 3-krotnie zagra na własnym boisku - z Ruchem, Polonią Bytom i Legią oraz dwa razy na wyjeździe - w Kielcach i na zakończenie rozgrywek we Wrocławiu. Wydaje się, że sprawa utrzymania leży wyłącznie w nogach oraz głowach piłkarzy z Trójmiasta.

- Nasza gra już jest wyraźnie lepsza, co można było zaobserwować chociażby w derbach. W tym spotkaniu Lechia wręcz nie istniała na boisku. Niestety jak się skończyło, wszyscy wiemy. O horrorze w końcówce tego meczu nie chcę już przypominać - mówi ofensywny pomocnik Arki Filip Burkhardt. - Także w Bełchatowie, w pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, nieco gorzej po przerwie. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że musimy zacząć wgrywać, aby się utrzymać. To doda nam skrzydeł i pozwoli myśleć pozytywnie w następnych spotkaniach - dodaje "Bury".

Po wtorkowym zwycięstwie Cracovii z Polonią w Bytomiu, Arka spadła na ostatnie miejsce w tabeli. Jednakże już w środę po ewentualnym pokonaniu Niebieskich z Chorzowa może po raz pierwszy od 15. kolejki i remisu ze Śląskiem, awansować na bezpieczne miejsce w tabeli. Pomimo to pomocnik żółto-niebieskich uważa, że jego drużyna jest w o wiele lepszej sytuacji niż rok temu pod koniec rozgrywek ligowych.

- Nie powiedziałbym, aby nasza sytuacja w tabeli była tragiczna. Przecież rok temu, na pięć kolejek przed końcem ligi byliśmy w większych tarapatach. Nasza strata wynosiła 5-6 punktów do Odry Wodzisław i Piasta Gliwice. Jednakże po wygraniu dwóch kolejnych spotkań awansowaliśmy w tabeli na bezpieczną pozycję. Teraz wszystko mamy pod kontrolą. Tylko od nas i od naszej postawy w ostatnich kolejkach zależy, czy się utrzymamy - analizuje aktualną sytuację w tabeli Burkhardt.

- Powiem więcej, to Polonia Bytom i Cracovia powinny się bardziej martwić! Według mnie, to one mają gorszy terminarz. Chcemy wykorzystać atut własnego boiska. My trzy spotkania gramy u siebie, a tylko dwa na wyjeździe. Musimy wygrać wszystko w Gdyni, nie tylko z Ruchem, ale także później w spotkaniach z Legią i Polonią. Zdobędziemy też coś na wyjeździe i będzie dobrze - patrzy z optymizmem w przyszłość pomocnik Arki.

Bardzo ważny mecz w kontekście walki o utrzymanie gdynianie zagrają za tydzień w Kielcach z Koroną. - W Kielcach chcemy powalczyć o komplet punktów, gdyż Korona w tej rundzie nie spisuje się najlepiej i może się okazać, że będzie również walczyć z nami o utrzymanie - potwierdza filigranowy pomocnik z Gdyni. - Powiem więcej, chcemy zrobić wszystko, aby na ostatni mecz do Wrocławia jechać już spokojnie, bez nerwów - mając utrzymanie w kieszeni. Nikt nie chce, tak jak w ubiegłym sezonie, do końca nerwowo śledzić wyników na innych stadionach - dodaje "Bury".

Burkhardt razem z Miroslavem Bożokiem odpoczywali za cztery żółte kartki i nie zagrali w ostatniej kolejce w Bełchatowie. Teraz obaj wracają po przerwie bardziej wypoczęci niż koledzy z drużyny, którzy w niedzielę wystąpili w lidze. - Rzeczywiście dodatkowa, przymusowa pauza może przełożyć się na naszą lepszą dyspozycję. Zapewniam jednak, że nie zmarnowaliśmy tego czasu. Nie odpoczywaliśmy na leżaczku do góry brzuchem i nie opalaliśmy się wspólnie z "Mirem". Ostro ćwiczyliśmy pod okiem trenera. Koledzy liczą na nas, że przeciwko Ruchowi pociągniemy grę w środku boiska. Nie uchylamy się od takiej odpowiedzialności. Wspólnie z Bożokiem jesteśmy piłkarzami, którzy lubią brać na swoje barki odpowiedzialność za wynik drużyny - zaznacza pomocnik żółto-niebieskich.

Rozgrywający Arki odpiera także zarzuty, że powodem utraty goli i zarazem punktów w końcówkach wiosennych meczów jest problem złego przygotowania kondycyjnego drużyny i związanej z tym utraty sił. - Osobiście co prawda nie zagrałem zbyt wiele minut na wiosnę, ale myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani. Zresztą nie słyszałem, żeby koledzy narzekali na formę i kondycję - podsumował Burkhardt.

Czytaj również:

Wykonać krok w stronę utrzymania - zapowiedź meczu Arka Gdynia - Ruch Chorzów <-

Komentarze (0)