Po meczu z Cracovią w Bytomiu znów rozpoczęło się nerwowe spoglądanie na tabelę. Polonia ma tylko punkt przewagi nad Pasami, które czyhają tylko na potknięcie śląskiej drużyny, by zepchnąć ją do strefy spadkowej. Nerwówki przy Olimpijskiej wcale nie musiałoby być, gdyby bytomianie przeciwstawili się krakowianom walecznością i chęcią zwycięstwa. Trzy punkty zdobyte przez podopiecznych Roberta Góralczyka w tym starciu sprawiłyby, że w Gdyni wystarczyłby im właściwie punkt do zachowania ligowego bytu.
Komplet punktów w tym spotkaniu zgarnęły jednak Pasy, a przy Olimpijskiej zaczęło się szukanie winnych. - Możemy mieć o tę porażkę pretensje tylko do siebie, ale z drugiej strony chciałbym zobaczyć sytuację, w której zdaje się byłem faulowany w polu karnym, sędzia nie gwizdnął, poszła kontra i jedenastkę dostała Cracovia. Zostałem w tej sytuacji wytrącony, a z zawodnikiem Cracovii po tej sytuacji rozmawiałem i on sam też był wystraszony. A był to przełomowy moment meczu - ocenia Błażej Telichowski, obrońca Polonii.
W sytuacji o której mówił gracz bytomian wyskakującego do dogranej z rzutu wolnego futbolówki Telichowskiego w polu karnym, w zapaśniczym stylu na ziemię powalił Mateusz Bartczak. - Nie wiadomo czy w tej sytuacji bym strzelił, czy też nie. Nie wiadomo też, co byłoby gdyby sędzia wskazał na "wapno". Teraz możemy już tylko gdybać. Po raz kolejny nasza gra nie wyglądała tak, jak miała wyglądać, ale nie możemy się załamywać. Przed nami mecz z Górnikiem, który musimy bez dwóch zdań wygrać. Szkoda wygranej z Jagiellonią i remisu na Śląsku, bo gdybyśmy teraz pokonali Cracovię, to droga do utrzymania byłaby otwarta. A tak będziemy musieli bić się do ostatniej kolejki - kręci z niedowierzaniem głową popularny "Telich".
Z drużyn walczących o utrzymanie Polonia ma zdecydowanie najtrudniejszy układ gier. Po domowym spotkaniu z Górnikiem bytomianie pojadą na mecz z Arką Gdynia. Następnie przy Olimpijskiej podejmą Lecha Poznań, a na finiszu przy Łazienkowskiej zmierzą się z Legią Warszawa. - Terminarz jest bardzo trudny, ale dopóki będzie cień szansy na utrzymanie będziemy walczyć. Przegraliśmy bardzo ważny dla nas mecz. Przepraszamy za to, wszystkich tych, których zawiedliśmy. Cracovia niczym nas w tym meczu nie zaskoczyła. To my zagraliśmy słabo i musimy wyciągnąć z tej porażki wnioski - wskazuje Mateusz Żytko, obrońca bytomskiej drużyny.