Po dwóch porażkach przy Olimpijskiej - z Cracovią (1:2) i Górnikiem (1:2) - Polonia zmierzy się na wyjeździe z Arką Gdynia. Bytomianie na Pomorze wyruszą w piątkowe przedpołudnie, a celem dalekiej podróży jest bez wątpienia zwycięstwo nad zespołem Frantiska Straki. Każdy inny rezultat będzie dla niebiesko-czerwonych niczym gilotyna.
Na trzy kolejki przed końcem sezonu Polonia ma ledwie punkt przewagi nad znajdującą się w strefie spadkowej Cracovią, mając przy tym gorszy bilans bezpośrednich spotkań z krakowską drużyną. - Przysięgam naszym kibicom, że będziemy walczyć do samego końca - zapewnia Peter Hricko, słowacki obrońca bytomian. Doświadczonego defensora jednak w Gdyni zabraknie. Musi bowiem odpokutować ósmą w tym sezonie żółtą kartkę.
Główna odpowiedzialność za grę Polonii w meczu z Arką spoczywać będzie na Miroslavie Barciku. Na 33-letniego Słowaka kilka klubów ekstraklasy coraz mocniej ostrzy sobie zęby i nawet jego wiek nie jest argumentem przeciwko jego zatrudnieniu. Póki co skrzydłowy związany przez niemalże całą swoją karierę z MSK Żylina musi ratować ekstraklasę dla Bytomia.
- Przegraliśmy z Górnikiem, ale pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Rywal też nie był słabym zespołem, o czym świadczy jego miejsce w tabeli. Jeżeli tak jak w derbach zagramy z Arką, możemy być spokojni o wynik meczu. Wszystkie nasze myśli koncentrujemy na meczu w Gdyni, bo mamy świadomość jakie on może mieć dla nas znaczenie. Dla wielu z nas punktem honoru jest to, żeby Polonia się utrzymała i będziemy walczyć do ostatniej kropli potu - zapowiada lider drużyny z Olimpijskiej.
Przed meczem z Arką poprawia się sytuacja kadrowa Polonii. Do treningu z drużyną wrócił już Dariusz Jarecki, którego w derbach z Górnikiem zabrakło z powodu kontuzji. Do zajęć wraca także Lukas Killar, którego w Gdyni jeszcze najpewniej zabraknie, ale będzie do dyspozycji sztabu szkoleniowego na środowy mecz z Lechem Poznań w Bytomiu.
W szatni Polonii nie brakuje byłych graczy Arki. Przez pół roku barwy gdyńskiej drużyny reprezentował swego czasu Błażej Telichowski, a przez dwa sezony żółto-niebieski trykot przywdziewał Przemysław Trytko. Jego jednak w sobotnim meczu zabraknie, bo wciąż przechodzi rehabilitację po zabiegu rekonstrukcji więzadeł krzyżowych. Rosły napastnik bytomian pamięta jednak walkę z Arką o utrzymanie w elicie.
- Dwa lata temu o naszym utrzymaniu zadecydowało cenne zwycięstwo nad Odrą Wodzisław i mogliśmy odetchnąć z ulgą. W poprzednim sezonie na finiszu mieliśmy pięć punktów straty do bezpiecznej lokaty w tabeli, lecz mimo to udało nam się Arkę w ekstraklasie utrzymać - wspomina Trytko. I nakreśla receptę na utrzymanie w elicie Polonii. - Przede wszystkim na boisku musi grać zespół, który będzie walczył o każdą piłkę. Ważna jest też psychika, bo jeśli drużyna nie będzie skoncentrowana od pierwszej do ostatniej minuty, ciężko będzie o zwycięstwa i punkty - wskazuje napastnik.