Nikt nie mówi o pucharach - rozmowa z Maciejem Sadlokiem, obrońcą Polonii Warszawa

Reprezentant Polski Maciej Sadlok po raz pierwszy od momentu przejścia do Polonii Warszawa zagrał przeciwko Ruchowi Chorzów, czyli klubowi, w którym zadebiutował w ekstraklasie. W trakcie i po meczu fani zespołu z Cichej zgotowali kadrowiczowi gorącą owację.

Michał Piegza: Ciężko się gra przy takiej pogodzie. Po piłkarzach Polonii Warszawa nie było jednak tego widać. Niemal od początku wyraźnie dominowaliście nad gospodarzami.

Maciej Sadlok: Szczerze powiem, że pogoda dla piłkarzy była kiepska. Popołudnie ładne, ciepłe, ale dla zawodników to niekoniecznie są idealne warunki. Spotkanie od początku ułożyło się dla nas znakomicie. Narzuciliśmy swój styl gry. Strzeliliśmy gola, a potem mogliśmy grać spokojnie z kontrataku.

Ruch zawiódł chyba wszystkich. Tak słabo Niebiescy dawno nie grali.

- Myślałem, że lepiej się zaprezentują. Pamiętam z czasów gdy tutaj grałem, że spinaliśmy się na mecze z teoretycznie lepszymi zespołami. Ruch nie pokazał wszystkiego co potrafi. Zabrakło zaangażowania i walki. Niebiescy zawsze grali twardo i nieustępliwie. Troszkę się zdziwiłem. Wcześniej kolegów przestrzegałem przed stylem gry Niebieskich.

Po chwilowym przestoju Polonia Warszawa znowu pewnie zwyciężyła. Myślicie jeszcze o atakowaniu miejsc premiowanych grą w europejskich pucharach?

- Zaręczam, że nikt nie mówi o pucharach. Po czterech zwycięstwach zaczęliśmy w klubie o tym mówić. Wydaje mi się, że niepotrzebnie. Mamy plan wygrania wszystkiego do końca. Jak się uda wskoczyć do Europy to będzie super. Zobaczymy jak się ułoży tabela. W następnym sezonie musimy sobie spojrzeć głęboko w oczy i ustalić, co naprawdę chcemy ugrać. Mamy dobrą drużynę, ale nie potrafimy ustabilizować formy.

Z Chorzowa odchodziłeś zimą. Aklimatyzacja w nowym otoczeniu zawsze trochę trwa. Jak to wyglądało u ciebie?

- Pomogli dawni koledzy z Ruchu, czyli Artur Sobiech i Tomek Brzyski. Dzięki temu było mi łatwiej. Na pewno początki były trudne, ale teraz nie ma już problemów.

Kibice Ruchu pamiętali co zrobiłeś dla tego klubu. Zostałeś bardzo miło przywitany i pożegnany.

- To w karierze piłkarza są cudowne chwile. Planowane na grudzień pożegnanie nie doszło do skutku (mecz z Lechią z powodu ataku zimy został odwołany - dop. red.). Cieszę się, że mogłem tutaj przyjechać jak do siebie. Wiedziałem, że każdy mnie tutaj miło powita. Oby tak było zawsze. Spodziewałem się, że będę powitany miło, ale że aż tak, to nie myślałem. Spędziłem w Chorzowie kilka lat, dałem temu klubowi dużo serca.

Jak z perspektywy czasu patrzysz na transfer do Polonii. Długo nie chciałeś odchodzić z Cichej.

- Twierdzę, że to była dobra decyzja. Nie żałuję, że gram w Polonii. Czasami zmiana jest dobra, żeby znaleźć się w nowym otoczeniu i nauczyć się czegoś nowego.

W Warszawie chyba nie ma takich poślizgów płacowych jak swego czasu bywało w Ruchu.

- Każdy klub jest inny. Wiem, że w kilku zespołach ekstraklasy takie problemy też są. Nie tylko w Ruchu. Mam nadzieję, że się to zmieni, a Niebiescy wrócą tam gdzie ich miejsce.

Śledzisz to, co dzieje się w Ruchu? Wydawało się, że wiosna będzie należała do Niebieskich. Tymczasem w ostatnich dwóch meczach chorzowianie zawiedli.

- Oczywiście jestem w kontakcie z kolegami z zespołu. W internecie odwiedzam strony Polonii i Ruchu. Ciężko powiedzieć o co gra teraz Ruch. Za dużo już zdziałać nie mogą. Zostały dwie kolejki. Wiosną wykonali dobrą robotę.

Notował: Michał Piegza

Komentarze (0)