Janusz Wolański: Gdybyśmy nie wygrali, to byłoby po ptakach

Piłkarze KSZO Ostrowiec Św. pokonali przed własną publicznością Odrę Wodzisław Śląski i wciąż liczą się w walce o utrzymanie w I lidze. Cztery bramki pomarańczowo-czarnych to najniższy wymiar kary, jaki mogli otrzymać zawodnicy gości.

Anna Soboń
Anna Soboń

Podopieczni trenera Czesława Jakołcewicza, podobnie jak Odra, walczą o zaplecze ekstraklasy. Mimo że w hutniczym mieście problemów nie brakuje, to jednak w Wodzisławiu jest chyba jeszcze gorzej. Przed meczem z KSZO był nawet problem z transportem piłkarzy do Ostrowca Świętokrzyskiego. Ekipa Odry wyszła na mecz praktycznie prosto z busa.

- Wiedzieliśmy, że Odra zrobi wszystko, żeby ten mecz wygrać. Chłopcy spóźnili się, bo przyjechali 40 minut przed meczem. Borykają się z podobnymi problemami jak my, jednak nie można im odmówić serca do walki - powiedział pomocnik KSZO, Janusz Wolański.

Mimo współczucia dla rywali, KSZO pozostał na boisku bezlitosny i strzelił gościom aż cztery bramki, choć z przebiegu meczu mógł i powinien więcej.

- Dobrze ułożył nam się mecz, szybko strzeliliśmy dwie bramki i później kontrolowaliśmy sytuację na boisku. Powinniśmy zdobyć tych bramek więcej, jednak najważniejsze jest to, że komplet tak bardzo potrzebnych nam punktów pozostał w Ostrowcu - dodał zawodnik.

Janusz Wolański zaliczył dobry występ przeciwko ekipie z Wodzisławia Śląskiego. Pomocnik KSZO zdobył bramkę i zaliczył asystę. Jednocześnie przełamał fatum, gdyż jest to jego pierwsza bramka na ostrowieckim obiekcie.

- To mój pierwszy gol na tym stadionie. Nawet grając w innych zespołach, nigdy nie udało mi się tutaj trafić do siatki. Mam nadzieję, że będzie to swego rodzaju przełamanie na tym urokliwym stadionie - stwierdził z uśmiechem pomocnik pomarańczowo-czarnych.

Dzięki temu zwycięstwu pomarańczowo-czarni wciąż liczą się w walce o I-ligowy byt. Chyba nikt w Ostrowcu Świętokrzyskim nie dopuszczał przed meczem możliwości porażki lub nawet remisu. Trzy punkty zdobyte przez KSZO to mały krok w kierunku utrzymania się na zapleczu ekstraklasy.

- Gdybyśmy ten mecz przegrali lub nawet zremisowali, to byłoby po przysłowiowych ptakach. Teraz przed nami kolejne ciężkie mecze. Skupiamy się na najbliższym z GKS Katowice, w którym będziemy chcieli zapunktować - zakończył piłkarz KSZO.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×