Puchary w Śląsku? Kelemen jeszcze nie wierzy, a Ćwielong…

Punkt do pucharów. Kto zimą marzył o takim końcu sezonu dla Śląsku? Zawodnicy z Wrocławia zapewniają, że o Europie jeszcze nie myślą. Dla nich najważniejszy jest ostatni mecz sezonu z walczącą o ligowy byt Arką Gdynia.

Do celu piłkarzom Śląska Wrocław brakuje punktu. Przy Oporowskiej coraz głośniej mówi się o grze zespołu w europejskich pucharach. Plany zaburzyła przegrana w piątek w Zabrzu. Jednak drużyna Oresta Lenczyka w Chorzowie, mimo że zagrała słabiej niż w meczu z Górnikiem, to jednak wywiozła z Cichej komplet punktów. - Chcemy grać przede wszystkim skutecznie. W Zabrzu ładna gra nie dała nam nawet remisu. Teraz nie interesuje nas piękno. Pięknie niech gra Barcelona. My musimy zdobywać punkty, które przybliżą nas do celu - stwierdził kapitan Śląska Sebastian Mila, który miał duże pretensje do sędziego za pokazaną żółtą kartkę, która eliminuje go z występu z Arką. - Mam nadzieję, że arbiter przemyśli to i kolejni piłkarze nie będą musieli cierpieć z powodu takich błędów sędziego - stwierdził pomocnik wrocławian.

Bohaterem zespołu Śląska był bramkarz Marian Kelemen, który w Chorzowie miał nie zagrać z powodu kontuzji. W dniu meczu zapadła decyzja, że Słowak wystąpi. - Bardzo chciał grać i chyba nie zdawał sobie sprawy, że tak bardzo nam pomoże - przyznał trener wrocławian Orest Lenczyk.

Kelemen po meczu nie robił z siebie bohatera. - Jesteśmy drużyną, wszyscy wygrywamy i wszyscy przegrywamy. Obrona jest już zmęczona dużą ilością meczów, stąd mogły wynikać błędy - stwierdził zawodnik, który w europejskich pucharach występował już w barwach Slovana Bratysława, FK Ventspils i Arisu Saloniki. - Do mnie jeszcze nie dotarło, że od pucharów dzieli nas punkt. Musimy zrobić ten ostatni krok, a potem będziemy się zastanawiali kogo chciemy wylosować. - dodał bramkarz, który nie jest jeszcze pewny czy mimo obowiązującego kontraktu zostanie we Wrocławiu na kolejny sezon. - Na razie skupiam się na grze. Na rozmowy przyjdzie czas później - stwierdził Słowak.

Na pewno przy Oporowskiej zostanie Piotr Ćwielong, który otworzył wynik meczu. "Pepe" strzelił gola swojemu byłemu klubowi, z którego wypłynął na szerokie wody. - Mam szacunek dla Ruchu. Nie wypadało mi się cieszyć po golu - przyznał piłkarz, który przy Cichej debiutował wiosną 2004 roku, a w 2006 na tym stadionie strzelił dwa piękne gole Śląskowi.

Zawodnik ma już w swojej kolekcji dwa mistrzostwa Polski w barwach Wisły. Pomocnik jest coraz bliżej pierwszego sukcesu w Śląsku. Wszak wrocławian od wicemistrzostwa dzieli niewiele. - Mamy punkt przewagi nad Jagiellonią i od nas zależy czy będziemy wicemistrzami Polski - stwierdził "Pepe", który zdradził nam tajniki skutecznej gry podopiecznych Oresta Lenczyka w pojedynkach wyjazdowych. - Jesteśmy dobrze zorganizowani z tyłu, trener obiera dobrą taktykę. Zespół gospodarzy atakuje, a my nastawiamy się na kontry. Wychodzą nam one i przez to wszystko tak dobrze wygląda - wyjaśnił na koniec piłkarz Śląska.

Komentarze (0)