- Tak się akurat ułożyło, że nie miałem wyjścia i musiałem opuścić Ostrowiec. Szkoda, bo przecież chciałem pomóc zespołowi w walce o utrzymanie w I lidze. Życie jednak bywa nieprzewidywalne i stało się tak, a nie inaczej. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie rozwiążę kontrakt z KSZO - powiedział piłkarz rodem z Poznania.
Dla fanów zawodnika dobrą informacją jest fakt, że Nawrocik nie zamierza jeszcze zawieszać butów na kołku i zapewnia, że wróci do gry.
- Nie wiem jeszcze gdzie, ale na pewno wrócę do gry. Nie rezygnuję z piłki nożnej, bo to moje życie i długo bez tego nie wytrzymam. Myślę, że niebawem wyjaśni się gdzie zagram w nadchodzącym sezonie.
Damian Nawrocik, mimo że nie walczy już z ekipą KSZO o utrzymanie, to jednak śledzi losy swojego jeszcze obecnego klubu i wierzy w końcowy sukces.
- Śledzę losy KSZO, bo jakby nie było to ciągle mój klub. Wierzę w chłopaków i trenera Czesława Jakołcewicza, ze dadzą radę utrzymać zespół w I lidze. Po dwóch zwycięstwach są teraz na fali i nie sądzę, aby mogło stać się coś złego. To miasto zasługuje, by grać przynajmniej na tym poziomie, a najlepiej wyżej. Jednak wiadomo, że pewne sprawy muszą się poukładać, by klub mógł odpowiednio funkcjonować - zapowiedział Nawrocik.
Najbliższy pojedynek KSZO z ŁKS Łódź z pewnością nie będzie należał do łatwych, mimo że ekipa gości ma już zapewniony awans do ekstraklasy.
- Takie mecze są najtrudniejsze. KSZO ma szansę na zwycięstwo, jednak musi uważać, bo ŁKS nie gra w zasadzie już o nic. Natomiast bardzo często taka gra na luzie może być groźniejsza niż w momencie kiedy walczy się o jakiś konkretny cel. Idealne byłyby trzy punkty, jednak i remis nie będzie złym wynikiem. Tylko wtedy trzeba liczyć na potknięcie któregoś z rywali w walce o utrzymanie, żeby nie decydowała o tym ostatnia kolejka - dodał napastnik, który do KSZO przeszedł właśnie z łódzkiej ekipy.