Na 15 ostatnich meczów w ekstraklasie w aż 6 piłkarze Widzewa nie trafiali do siatki rywala. Jest to zdaniem trenera Michniewicza główny grzech jego zespołu. - To spowodowało, że straciliśmy wiele cennych punktów. Ponadto żaden ze środkowych pomocników nie strzelił w tej rundzie bramki. Mam tutaj na myśli Łukasza Brozia oraz Mindaugasa Pankę, którzy co prawda grali dobrze, ale do pełni szczęścia brakowało najważniejszego, czyli zdobytych goli. Boczni pomocnicy zdobyli z kolei tylko 3 bramki. Dwa gole strzelił Adrian Budka, a jedno trafienie dołożył Krzysiek Ostrowski. To też, w moim odczuciu, jest mała liczba. Sumując dorobek bramkowy środkowych i bocznych pomocników mamy odpowiedź na to, gdzie powinniśmy poprawić grę naszego zespołu - stwierdził na konferencji trener Widzewa.
Łodzianie mieli także problemy z pokonaniem bramkarza przeciwnika na własnym boisku. Dwukrotnie widzewiacy schodzili do szatni po końcowym gwizdku przy bezbramkowym remisie - z Arką Gdynia oraz Ruchem Chorzów. - Jeżeli przyjeżdża do Łodzi drużyna nastawiona na grę defensywną, broniąc większą liczbą zawodników, to mamy spore problemy z kreowaniem akcji i szybkim rozgrywaniem piłki. Na to składają się umiejętności techniczno-taktyczne i dlatego nie udało nam się wygrać w tych dwóch meczach. Z mojej perspektywy, uważam że każdy zespół, który chce dobrze funkcjonować i utrzymywać się przez długi czas przy piłce musi posiadać w pierwszym składzie minimum czterech kreatywnych piłkarzy. Moim zdaniem nigdy nie osiągnęliśmy tej liczby - powiedział szkoleniowiec łodzian.
Już na poprzednich konferencjach trener Michniewicz zwracał uwagę na niedobory kadrowe na poszczególnych formacjach. Największy kłopot szkoleniowiec Widzewa miał przy obsadzie boków obrony oraz pomocy. Głównym powodem takiego stanu rzeczy były kontuzje oraz łapiący kartki Dudu. - Pod nieobecność Dudu, który pauzował w tym meczu, z konieczności na jego pozycji musiał grać w meczu z Legią Wojtek Szymanek. Kontuzjowanego Bena musieliśmy zastąpić Adrianem Budką, który mimo wszystko zaprezentował się przyzwoicie. Do gry niezdolni byli także Żigajevs, Oziębała i Ostrowski. Jedynym w pełni zdrowym skrzydłowym był wspomniany wcześniej Budka. Z lewą pomocą mieliśmy olbrzymi problem. Nie było w drużynie na tej pozycji lewonożnego zawodnika, który umiałby dokładnie dośrodkować w pole karne przeciwnika. W całej kadrze jest mało piłkarzy z dobrą lewą nogą. Do tego brakowało także prawonożnego piłkarza, który dobrze egzekwuje stałe fragmenty gry. Było to widoczne zwłaszcza w meczu z Legią. Tylko Adrian Budka był osobą, która mogła przyzwoicie wykonać stały fragment - tłumaczył szkoleniowiec klubu z al. Piłsudskiego.
Trener Michniewicz wyraził jednak wielkie zadowolenie postawą swoich piłkarzy w rundzie wiosennej. Widzew zdobył w niej 25 punktów, co jest czwartym rezultatem w tabeli rundy. - Jest to wynik bardzo przyzwoity. Można oczywiście narzekać, że pogubiliśmy punkty w kilku meczach, ale w ten sposób może myśleć każdy zespół. Cieszą również dwie serie pięciu meczów bez porażki. Szkoda tylko, że ta druga zakończyła się klęską w Zabrzu. Godnym wspomnienia jest też fakt, iż wygraliśmy pod koniec trzy mecze z rzędu. Wcześniej mieliśmy problem nawet z dwiema wygranymi po sobie. Jest to swego rodzaju przełom. Ponadto trzykrotnie wygraliśmy na wyjeździe, a był na początku kłopot, żeby w ogóle zdobyć jakiekolwiek punkty na obcym terenie. Każdy z nas ma jednak w pamięci mecz we Wrocławiu, gdzie straciliśmy zwycięstwo w ostatniej akcji meczu z własnej winy - powiedział szkoleniowiec Widzewa. - Nie przegraliśmy także meczu u siebie. Wprawdzie w tej rundzie nie mieliśmy w Łodzi głośnych przeciwników, ale brak porażki na swoim stadionie również buduje poczucie wartości zespołu - dodał Michniewicz.
Część swojej wypowiedzi trener Widzewa poświęcił także na wyjaśnienie przyczyn aktualnego stanu rzeczy. - Łatwiej budujemy akcje w kontrataku, gdzie mamy dużo miejsca, szybkich piłkarzy i sporo swobody. Gorzej wyglądała sytuacja z atakiem pozycyjnym, gdzie trzeba było grać na małej przestrzeni, szybko podejmować decyzje, wygrywać pojedynki 1 na 1. Uważam, że nasza gra obronna była na bardzo dobrym poziomie. Do meczu z Górnikiem straciliśmy tylko 12 bramek, ale spotkanie w Zabrzu zepsuło nam te statystyki. Mimo wszystko trudno nam było strzelić gola i przekonały się o tym nawet te najlepsze zespoły - podsumował swoją wypowiedź szkoleniowiec Widzewa.