Rozmowa tygodnia. Jakub Wawrzyniak dla SportoweFakty.pl

Obrońca Legii Warszawa Jakub Wawrzyniak bardzo źle wspomina tegoroczne Mistrzostwa Europy. 25-letni piłkarz, mimo iż w 23-osobowej kadrze był jedynym nominalnym lewym obrońcą wystąpił tylko w ostatnim spotkaniu z reprezentacją Chorwacji. "Wawrzyn" zapewnia, że nadal poważnie myśli o kadrze i zrobi wszystko, aby regularnie występować w eliminacjach do Mundialu 2010 w RPA.

Sebastian Staszewski: Jak na chłodno skomentujesz tegoroczne Mistrzostwa Europy?

Jakub Wawrzyniak: Odnośnie Mistrzostw Europy zostało już powiedziane chyba wszystko. Wypowiadali się eksperci, część piłkarzy. Bardzo dużo wy, dziennikarze pisaliście o EURO. Czy były to wypowiedzi i teksty obiektywne nie mnie oceniać. Ja chyba nie mam już nic do dodania. Najchętniej zapomniałbym o mistrzostwach. Jest to dla mnie złe wspomnienie. Wszyscy widzieliśmy jak nasza reprezentacja wypadła. Zagraliśmy źle. A czy byliśmy źle przygotowani, czy za wolni czy za słabi oceni trener Beenhakker. Teraz wolę skupić się na przygotowaniach do nowego sezonu w barwach Legii.

W Austrii, mimo iż w kadrze byłeś jedynym nominalnym lewym obrońcą zagrałeś tylko w meczu z Chorwacją. W poprzednich spotkaniach grał Michał Żewłakow, który na co dzień gra, jako środkowy obrońca i Paweł Golański, który jest prawym defensorem. Nie jesteś zły na trenera Beenhakkera?

- Nie, bo to on jest trenerem i on dokonuje wyboru. Nie chciałbym za bardzo komentować tego. Jestem zły, ale ogólnie, nie na trenera. Powinniście mnie zrozumieć, bo jestem człowiekiem ambitnym. Naprawdę nie jest niczym przyjemnym trenować cały miesiąc i wystąpić w jednym meczu. Nie mam jednak do nikogo pretensji. Mam jeszcze czas na grę w kadrze. Szkoda jednak tych mistrzostw, bo liczyłem na więcej. Widzę jednak kilka pozytywów. Z EURO wyniosłem dużo doświadczenia. Trening w gronie najlepszych polskich piłkarzy to coś szczególnego. Umiejętności naturalnie idą w górę. Teraz zdobyte doświadczenie muszę wykorzystać w lidze.

Masz 25 lat. Wygląda na to, że walka z Grzegorzem Bronowickim o prym na lewej stronie polskiej defensywy potrwa jeszcze kilka sezonów.

- Pewnie tak, ale ja nie jestem już młodym piłkarzem. Tylko u nas w Polsce mówi się na 24- czy 25-letniego zawodnika "młody piłkarz ", "wieczny talent ". Na Zachodzie zawodnik w tym wieku to piłkarz dawno ukształtowany i albo coś z niego będzie albo nie. Młody to jest Ariel Borysiuk. Ma 16 lat i już strzela gole w ekstraklasie. Regularnie trenuje z Legią. Ja mam swoje lata. Jestem o te mistrzostwa starszy i mądrzejszy. Na pewno dam z siebie wszystko, aby grać w eliminacjach do mundialu.

Gdzie wypoczywałeś po EURO?

- Zaraz po powrocie razem z żoną i naszą córeczką wyjechaliśmy na tydzień do Hiszpanii. Całkowity relaks. Kilka dni odcięcia się od całej krytyki, od medialnego szumu. Po miesiącu, jaki spędziliśmy z reprezentacją w Austrii najlepsze, co mogłem zrobić to dać organizmowi całkowity wypoczynek i tak też zrobiłem. Taki tydzień w zupełności mi wystarczył. Był to bardzo miło spędzony czas.

Pierwszy trening po mistrzostwach odbyłeś jeszcze na obozie Legii w Grodzisku Wielkopolskim, jednak tam większość czasu przeznaczyłeś na bieganie z doktorem Ryszardem Szulem. Jak samopoczucie po kilku zajęciach z piłką?

- Od tego biegania mały głód piłki już się pojawił (śmiech). Wiadomo, że najtrudniej jest zapalić. Koledzy trenują już dość sporo. Odbyli obóz w Grodzisku a ja dołączyłem do nich pod sam koniec. Po tej tygodniowej przerwie odbyłem tylko kilka treningów. Jednak warto zaznaczyć, że cały miesiąc w Austrii, to była ogromna praca, więc przez ten tydzień nie zapomniałem jak się kopie piłkę (śmiech). Na turnieju w Szwajcarii powinienem być już w pełnej formie.

Podczas tego okienka transferowego lewa strona obony Legii nie uległa zmianom. Wciąż pozostaje ci rywalizacja z Tomaszem Kiełbowiczem.

- Wydaje mi się, że oznacza to jedno: działacze są z nas zadowoleni (śmiech). Oczywiście żartuję. Rywalizacja w Legii jest, ale to coś normalnego. Jeżeli dyrektor Trzeciak kogoś sprowadzi, to nie będę płakać i będę walczyć. Moja walka o miejsce w składzie z Tomkiem wyszła na dobre. Czy grał Tomek czy ja to zawsze ta strona wyglądała dość solidnie. Wierzę, że w tym sezonie będzie podobnie. Nie chcę się wypowiadać jako reprezentant, ale wypowiem się jako piłkarz Legii Warszawa: nie wyobrażam sobie, żebym siedział na ławce. Udowodnię to jednak na boisku a nie w rozmowach z mediami.

Nie jest też wykluczone, że w nowym sezonie zagrasz nie w Legii a w klubie zagranicznym. Przed EURO mówiło się o zainteresowaniu twoją osobą włoskiego Torino.

- Powiem absolutnie szczerze, że nic nie wiem. W Hiszpanii odciąłem się od mediów i nie mam pojęcia. Ten włoski klub, to były chyba bardziej spekulacje niż jakieś konkrety. Poza tym nie mam ciśnienia, żeby wyjeżdżać. W Legii mam miejsce w składzie, zarobki są godziwe, jest bardzo dobra atmosfera. Dwa lata temu miałem wielką ochotę wyjechać na Zachód, ale dziś nie. Mam oczywiście ambicje grać w mocniejszej niż nasza lidze, ale wszystko w swoim czasie.

Odpowiadałaby tobie liga włoska?

- Na pewno jest to czołowa liga na świecie. Grają tam wielcy piłkarzy i roi się tam od czołowych klubów. Gra przeciwko Juventusowi, Interowi czy Milanowi, to wielkie przeżycie. Przykład Radka Matusiaka pokazuje jednak, że nie jest łatwo czołowemu polskiemu piłkarzowi przebić się w Serie A. Ja jestem realistą. Nie jestem czołowym piłkarzem naszej ligi, nie jestem też w szczycie formy, tak jak wtedy Matusiak. Wydaje mi się, że jeszcze za wcześnie na zagraniczny wyjazd. Kiedyś pewnie spróbuję, ale jeszcze nie teraz.

A więc jakie cele stawiasz przed sobą w nadchodzącym sezonie?

- Jako cele Legii w nowym sezonie wymienia się zdobycie mistrzostwa Polski i awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. Ja twierdzę, że jest to jak najbardziej do zrobienia. Zespół został wzmocniony. Zawodników jakich sprowadzono dobierano konkretnie pod pozycje. Tam gdzie trener Urban kogoś potrzebował tam starano się kogoś kupić. Nie było zakupów z łapanki. Pance Kumbev czy Maciek Iwański, to przecież bardzo dobrzy piłkarze. Zespół jest budowany mądrze i wierzę, że dzięki temu możemy osiągnąć założenia, jakie przed nami postawiono.

Źródło artykułu: