Wzajemne oskarżenia w Zawiszy przed najważniejszym mecżem w sezonie

Wzajemne oskarżenia części mediów, zawodników i działaczy to obraz w bydgoskim klubie przed najważniejszym meczem w sezonie. W niedzielę piłkarze Zawiszy mogą świętować awans do I ligi.

W tym artykule dowiesz się o:

To będzie bez wątpienia najważniejsze spotkanie w historii Zawiszy od momentu awansu do nowej II ligi przed trzema laty. Jednak zamiast zająć się tylko sportową stroną najbliższego pojedynku, trener Adam Topolski musi temperować zachowanie zawodników po ostatnich artykułach Gazety Wyborczej. - Wiemy o co gramy - mówi bydgoski szkoleniowiec. - Mieliśmy już dwie szanse na awans i ich nie wykorzystaliśmy. Trzeci raz nie możemy się pomylić.

W jego drużynie zabraknie pauzujących za kartki Maciej Dąbrowskiego oraz Tomasza Warczachowskiego. Ten pierwszy otrzymał w Jarocinie kolejny kartonik za zdjęcie koszulki po zdobyciu bramki. - Jeśli chce grać na poziomie I ligi bądź Ekstraklasy, to trzeba go oduczyć takich zachowań. Na prawej obronie prawdopodobnie zagra Patryk Cuper lub Piotr Wasikowski. Reszta graczy jest do mojej dyspozycji.

Tymczasem na tradycyjnej czwartkowej przedmeczowej konferencji zamiast o kwestiach sportowych dyskutowano o sprawach finansowych. A głównie o wspomnianym przez Gazetę Wyborczą (zresztą bojkotowaną przez kibiców) liście piłkarzy do zarządu i władz miasta odnośnie obiecanych premii za awans. Z każdą minutą na sali atmosfera gęstniała, bo w środku pojawił się wiceprezydent Bydgoszczy, Sebastian Chmara oraz prezes spółki, Bogdan Pultyn. - W budżecie miasta obecnie nie ma na to środków. Aczkolwiek w pierwotnie planowanym w spółce znalazł się taki zapis. Możemy o tym rozmawiać po wywalczeniu awansu - poinformował zastępca prezydenta Rafała Bruskiego.

Do odpowiedzi został wywołany autor artykułu, czyli Wojciech Borakiewicz. Obrońca Cezary Stefańczyk oraz kapitan Marcin Łukaszewski ostro bronili swoich racji. - Teraz gdy idę do przedszkola, muszę mojej córce Oliwi oraz opiekunkom tłumaczyć, że nie jestem szantażystą - potwierdza obrońca Zawiszy. - Jeśli autor chciał nas skłócić z kibicami, to jemu ta sztuka się nie udała. Dla nas to najważniejszy mecz w karierze. Z kolei prawy obrońca Zawiszy jeszcze dobitnej wypowiedział się o całej sytuacji, choć jego słów nie wypada nawet cytować.

W takiej oto atmosferze bydgoscy piłkarze muszą przygotowywać się do meczu z Czarnymi Żagań. Nie ulega już wątpliwości, że list Gazecie Wyborczej przekazał jakiś pracownik Urzędu Miasta. Nie ulega też wątpliwości, że sprawa światło dziennie powinna ujrzeć po ostatnim spotkaniu z Czarnymi. Czy znowu prywatne gierki wezmą udział nad dobrem wspólnym, jakim jest awans klubu do I ligi?

Komentarze (0)