Lech będzie szkolić, a nie kupować

Władze klubu postanowiły, że nie będą wydawały pieniędzy na transfery. O sile zespołu z ulicy Bułgarskiej w najbliższym czasie mają stanowić wychowankowie klubu.

Właściciel Kolejorza Jacek Rutkowski powtarzał trenerom, że ich priorytetem powinno być szkolenie młodzieży. Franciszek Smuda dawał im szansę jednak bardzo sporadycznie. Nieco lepiej sytuacja wyglądała za czasów Jacka Zielińskiego. Najbliżej filozofii właściciela klubu jest jednak Jose Maria Bakero, któremu ma pomóc nowy dyrektor sportowy Lecha Andrzej Dawidziuk. - Sukces można albo kupić, albo zbudować. Pierwsze rozwiązanie wymaga pieniędzy, których nie mamy i jeszcze przez wiele lat nie możemy konkurować w tym względzie z klubami Europy. Owszem, możemy sobie pozwolić na zakup kilku graczy, ale kosztujących w granicach miliona euro, ale czy to rozwiązuje problem? Pozostaje zatem budowa ekipy na bazie młodych graczy, a do tego potrzeba cierpliwości - powiedział na łamach Przeglądu Sportowego nowy dyrektor sportowy Lecha.

Problem polega na tym, że proces budowy w zespołu w takim przypadku może potrwać nawet 4-5 lat, a Kolejorz potrzebuje sukcesów od zaraz. Zadaniem Dawidziuka będzie to, aby przerwa w grze w europejskich pucharach Lecha potrwała tylko rok. Dawidziuk podkreśla jednak, że Kolejorz ma pomysł, jak wprowadzić młodzież do zespołu. Największe szanse gry będą mieli zawodnicy, którzy mieli już możliwość zaprezentowania swoich umiejętności. Są to Mateusz Możdżeń, Marcin Kamiński, Wojciech Golla i Kamil Drygas. Bakero w towarzyskim meczu z Borussią Dortmund dał także szansę gry Szymonowi Drewniakowi, Michałowi Jakóbowskiemu i Tomaszowi Kędziorze. Czy do nich będzie należała przyszłość w Kolejorzu?

Źródło: Przegląd Sportowy

Komentarze (0)