Przemysław Żmuda do Stali Stalowa Wola trafił z lubelskiego Motoru. Piłkarz szybko podpisał kontrakt z nowym klubem i od wznowienia okresu przygotowawczego ćwiczy z zielono-czarnymi. - Dostałem konkretny telefon z konkretną ofertą i długo się nie zastanawiałem. Przedstawiłem swoje warunki, Stal swoje. Zrobiłem delikatne rozeznanie i ta decyzja naprawdę była szybka. To nie było tak, że ja nie chciałem zostać w Motorze Lublin. Prowadziłem rozmowy lecz zdecydowałem się na zmianę klimatu. Ta decyzja może i była spontaniczna, ale chciałem też zmienić klimat. Spodziewam się, że reakcja kibiców w Lublinie może być niekorzystna, bo nasze kluby nie przepadają za sobą. Taka jest praca, życie nie wybiera, a ja mam rodzinę na utrzymaniu. To było dla mnie najważniejszym argumentem - mówi nowy zawodnik Stalówki.
Do Stali wrócił także jej wychowanek, Wojciech Fabianowski, którzy w poprzednim sezonie został królem strzelców II ligi grupy wschodniej. Zagrał on już w sparingu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Ten mecz wielkim widowiskiem nie był, a "Fabian" nie miał możliwości do pokazania swoich umiejętności. - Wyglądało to średnio, bardzo średnio. To jest taki etap przygotowań. Przed meczem typowałem, że chyba nie będzie lekko, bo czułem się średnio. Od razu wszedłem w treningi i czułem to w nogach. Nie chcę się usprawiedliwiać. Z dnia na dzień powinno być coraz lepiej. W piątek miałem straszny dramat, w sobotę już było troszkę lepiej. Jak to rozbiegam to powinno być jeszcze lepiej. Jest krótki okres przygotowawczy także nie ma czasu. Jeszcze mamy tydzień gdzie możemy popracować, a potem trzeba ten zespół już taktycznie poustawiać. I tyle, niebawem rusza liga - powiedział 31-letni napastnik.
Żmuda chce sobie wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Ten zawodnik zazwyczaj występuje jako środkowy obrońca, choć może też pełnić rolę defensywnego pomocnika. - Głównym moim założeniem jest, aby grać na środku obrony. Dobrze się czuję na ten pozycji. W Motorze z konieczności musiałem występować jako defensywny pomocnik. Nie jest mi to też obca pozycja. Mam takie założenie, żeby grać w pierwszym składzie. Zrobię wszystko, aby tak było i żeby pomóc temu zespołowi - mówi piłkarz, który zaznacza, że pamięta wszystkie swoje mecze jeszcze w barwach Motoru rozegrane ze Stalą. - Nie trzeba długo opowiadać o tym. Wszystkie te spotkania należały do ciekawych - zarówno na szczeblu piłkarskim, jak i na trybunach. Są to pojedynki godne wspominania - stwierdza piłkarz.
Fabianowski natomiast o miejsce w ataku Stalówki będzie musiał rywalizować z trzema innymi zawodnikami. - Najważniejsze, aby zespół osiągnął swój cel. Nie mam nic przeciwko temu, aby bramki rozłożyły się na czterech napastników. Podobną konkurencję co do miejsca w podstawowym składzie miałem w Sandecji Nowy Sącz. Tam też było czterech dobrych zawodników. Na pewno byłoby nam łatwiej gdybyśmy grali dwoma napastnikami. Decyzja należy jednak do trenera. Najważniejszym celem są zwycięstwa - mówi wychowany klubu ze Stalowej Woli.
W drużynie prowadzonej przez Sławomira Adamusa będzie on musiał sprostać wymaganiom kibiców, którzy mają mu za złe, że występował wcześniej między innymi w Stali Rzeszów. - Takie jest życie. Ja mam swoje wymagania i tak samo kibice wymagają ode mnie. Po to zostałem sprowadzony, żeby pomóc tej drużynie. Z tego głównie będę rozliczany. Na pewno jednak jeżeli zagram dobry mecz, a nie strzelę gola to też będę zadowolony - zaznaczył Fabianowski.
Stal przed nowym sezonem ma jeden cel. Choć nie wszyscy piłkarze głośno o nim mówią to jest on powszechnie znany - awans do I ligi. - Jest taki cel postawiony i mam nadzieję, że go w tym roku zrealizujemy - komentuje Żmuda. - Mamy postawiony jeden cel, ale nie chcemy o tym głośno mówić. Zostaje to w drużynie. Z tego będziemy rozliczani - dodaje Fabianowski.