Pozyskanie Macieja Małkowskiego to na pewno spory sukces włodarzy KGHM Zagłębia Lubin. To jeden z wyróżniających się zawodników w ekstraklasie, który potrafi kolegom z drużyny dogrywać idealne piłki. Do Zagłębia "Mały" trafił z PGE GKS-u Bełchatów. - Obym w Lubinie miał więcej asyst niż w klubie z Bełchatowa. Jeżeli cała drużyna gra dobrze to ja dostaję piłkę, żebym mógł dośrodkowywać i mam komu dośrodkowywać. Na pewno przede wszystkim musimy grać dobrze jako drużyna, a jeżeli ja będę dostawał te piłki takie, które będę mógł prawie wykończyć to napastnicy na pewno te bramki będą strzelać - mówi ofensywny pomocnik, który niebawem zostanie ojcem. - Na początek rozgrywek ligowych szykuje się kołyska. Może nie będzie to w spotkaniu z Legią Warszawa, bo chciałbym przy narodzinach dziecka być. Oby to było w drugim mecz z Lechem Poznań - wyjaśnia piłkarz.
Małkowski był jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy w Bełchatowie. Postanowił on jednak zmienić otoczenie. - Byłem dwa lata w Bełchatowie i ten okres będę wspominał bardzo miło. Każdy wie, że w GKS-ie jest fajna atmosfera w szatni, tak że to na pewno było na plus. Też nie ukrywajmy, że od jakiegoś czasu chciałem zmienić otoczenie. Pojawiła się konkretna oferta z Lubina i postanowiłem z niej skorzystać. Na pewno będzie tak, że tej decyzji nie będę żałował, bo widać, że można zagrać tutaj o coś fajnego - stwierdza Małkowski.
Z małego miasta jakim jest Bełchatów Małkowski trafił do Lubina, który też nie jest metropolią. - Już kiedyś mówiłem, że te chyba małe miasta mi służą. Nie będzie wielu pokus, choć wydaje mi się też, że na te pokusy nie jestem podatny. Dla mnie to nie stanowi żadnego problemu - zaznacza nowy piłkarz Zagłębia.
W Lubinie nie będzie miał jednak łatwo o miejsce w składzie. W Zagłębiu jest bowiem co najmniej czterech zawodników, którzy mogą grać na boku pomocy. - Rywalizacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Na pewno jest potrzebna w każdym zespole i widać, że tutaj w Lubinie dąży się do tego, aby była ona na każdej pozycji. To jest bardzo fajne, nie ma się czego bać. Jeżeli ktoś jest pewny swoich umiejętności i wierzy w siebie to rywalizuje i stara się tą rywalizację wygrać - spokojnie wyjaśnia zawodnik. - Myślę, że to nie ma większego problemu czy będę grał na lewej czy na prawej stronie pomocy. Wiadomo, że z tej drugiej strony trochę trudniej z dośrodkowaniem, ale pojawiają się wtedy inne atutu w postaci zejścia do środka, strzału na bramkę - dodaje nominalny lewy pomocnik. Małkowski podkreśla, że najszybszym zawodnikiem w drużynie jest David Abwo, a potem prawdopodobnie Janusz Gancarczyk.
Pierwsze spotkania w ekstraklasie dla drużyny prowadzonej przez Jana Urbana wydają się być bardzo trudne. Lubinianie zmierzą się bowiem z Legią Warszawa, Lechem Poznań i Wisłą Kraków. - Już wcześniej mówiłem, że przeważnie jest tak, że jakiś beniaminek "odpala" i kończy ligę na piątym miejscu. Można trafić powiedzmy na mecz z Podbeskidziem w 1. kolejce i go przegrać i tak samo można przegrać mecz z Legią w 1. kolejce. Tak samo można z tymi drużynami też wygrać. Dla mnie osobiście nie ma to żadnej różnicy - wyjaśnia Małkowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Drugą sprawa jest taka, że rzadko było tak, że ta wielka trójka łapała właściwy rytm od samego początku i te drużyny od pierwszej kolejki wszystkie grały bardzo dobrze. Na pewno w tym też przynajmniej ja upatruję taką szansę, aby zdobyć sporo punktów w tych pierwszych trzech kolejkach - dodaje.
Lubinianie latem znacznie wzmocnili skład. O co zatem w najbliższym sezonie będzie walczyć Zagłębie? - Na pewno każdy by chciał walczyć o górę tabeli, ale ja nie chcę składać deklaracji, bo zaraz będzie tak, że siedem drużyn będzie grało o mistrzostwo Polski, a może to mistrzostwo zdobyć tylko jedna. Dużo mówiliśmy już w Bełchatowie i nic z tego nie wyszło. Jeżeli będziemy dobrze grali to na pewno z tą drużyną jesteśmy w stanie skończyć w tej górnej części - kończy Maciej Małkowski.