Podopieczni Roberta Maaskanta w pierwszym meczu w Rydze pokonali Skonto 1:0 po samobójczym golu Renardsa Rode, a w rewanżu w Krakowie zwyciężyli 2:0 dzięki bramkom Patryka Małeckiego i Ivicy Ilieva. Jednak styl gry mistrzów Polski pozostawia wiele do życzenia.
- Powinniśmy być zadowoleni z tego dwumeczu i awansu, ale z drugiej strony mogliśmy grać nieco szybciej, co ułatwiłoby nam rozdarcie obrony rywali - wraca myślami do spotkań z Łotyszami Wilk.
Teraz na wiślaków czeka mistrz Bułgarii, Litex Łowecz, który w II rundzie eliminacji rozprawił się z mistrzem Czarnogóry, FK Mogren Budva. - Litex prezentuje inny poziom niż Skonto. Też będzie chciał grać do przodu, stwarzać sytuacje, co z kolei ułatwi grę naszym ofensywnym graczom, którzy będą mieli więcej miejsca. Na pewno te mecze będą ciekawsze dla kibiców, bo z jednej i drugiej strony będzie się coś działo - ocenia pomocnik Wisły.
Wilk przekonuje, że forma z dwumeczu ze Skonto nie jest tym, na co naprawdę stać Białą Gwiazdę: - Byłbym spokojny w ocenach. To dopiero początek, za nami pierwsze dwa mecze i trzeba wziąć poprawkę na to, że rywal nie był z najwyższej półki, trzeba to powiedzieć otwarcie. Teraz w pełni wiary we własne możliwości i z fajną atmosferą w drużynie czekamy na kolejnego rywala.
Do pierwszego starcia z Liteksem pozostało ledwie kilka dni. W tym czasie wiślacy nie poprawią elementów piłkarskich, ale mogą złapać przysłowiową świeżość po okresie przygotowawczym. - Na piłkarskie schematy i warianty taktyczne był czas w okresie przygotowawczym. Teraz jest już czas na podtrzymanie formy i pracę nad drobnymi elementami. Podstawą jest dobra atmosfera w drużynie. Nie powinno więc być żadnych problemów z psychiką - trener przygotowuje nas do tego już od dłuższego czasu - komentuje 25-letni pomocnik Wisły.
Wilk nie przywiązuje szczególnej wagi do wygranego kilka tygodni temu 2:1 sparingu z Liteksem: - Wygrana, to zawsze wygrana, więc to rywal może mieć jakieś obawy, a nie my. Trzeba jednak przyznać, że Litex prezentował się w tym sparingu dość fajnie.