- Przychodząc do Gdyni, wiedziałem o co będziemy grać. Doskonale zdaję sobie sprawę, że będzie nam towarzyszyć duża presja. Uważam, że trzeba podejmować wyzwania i szukać właśnie takich klubów, które mają ambitne cele. Łatwiej wtedy o mobilizację i udowodnienie swoich umiejętności - powiedział Marcin Radzewicz.
Podstawowym problemem Arki jest brak zgrania. W drużynie zaszło mnóstwo zmian kadrowych i zapewne nie wszyscy zdążyli się już wkomponować w nowe środowisko. Tymczasem walcząc o awans, trzeba wygrywać od początku. - Ponosimy pewne ryzyko, ale musimy sobie radzić. Nikt nie będzie zwracał uwagi na nasze problemy, każdy oczekuje zwycięstw - dodał doświadczony pomocnik.
Na początek ekipa Petra Nemca podejmie Wartę Poznań i Piasta Gliwice. - Wkrótce okaże się na co stać poszczególne drużyny. Nie pokuszę się o ocenę która z tych ekip jest silniejsza. Trudno wyrokować, myślę, że tego rodzaju opinie będzie można formułować dopiero po kilku kolejkach - stwierdził Radzewicz.
31-letni pomocnik trafił do Arki, choć w mediach spekulowano, że jego usługami zainteresowany jest m. in. Lech Poznań. Ile w tym prawdy? - Był taki temat, lecz nie chciałbym już tego roztrząsać. Najkonkretniejsza była oferta z Gdyni, dlatego ostatecznie wylądowałem właśnie nad morzem.
Radzewicz nie zamierza "rządzić" w szatni tylko dlatego, że jest doświadczony. - Nie chcę nikogo pouczać, bo szacunek zdobywa się dobrą grą. Czasem jest tak, że instruuje się innych, a samemu nie robi się nic dobrego. Na razie nie wiem co osiągnę w nowym sezonie. Może strzelę dwadzieścia goli, a może nie zdobędę żadnego. To tylko sport.
Gdzie 31-letni pomocnik widzi dla siebie miejsce na boisku? - Ostatnio najczęściej grywałem na prawym skrzydle lub jako cofnięty napastnik. Mogę też występować na lewej flance. Poza tym jestem z jednym z zawodników, którzy egzekwują rzuty rożne. Nie jest jednak powiedziane, że podejdę do każdego, bo to zależy od sytuacji. Czasem jest tak, że któryś kolega czuje, iż dośrodkowania mu wychodzą. Wtedy on wykonuje korner - zakończył Radzewicz.