13 lipca Sławomir Peszko wrócił do gry po blisko trzymiesięcznej przerwie. Zaledwie 4 dni później, gdy Koziołki zmierzyły się z Panathinaikosem, wystąpił w podstawowym składzie. Kiedy jednak do Kolonii przyjechał Arsenal, trener Stale Solbakken w "próbie generalnej" wystawił Polaka dopiero na ostatnie 27 minut meczu. W ostatnim przedsezonowym test-meczu przeciwko reprezentacji Luksemburga "Peszkin" wreszcie zagrał w pełnym wymiarze czasowym, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił.
Jak się okazuje, nie najwyższa dyspozycja byłej gwiazdy Lecha może być spowodowana wciąż niezaleczoną kontuzją. - Zdaję sobie sprawę, że mamy obecnie kłopot z Peszką, który nie może dawać z siebie od 5 do 10 procent. Nie jest w stanie zagrywać dalekich piłek bez odczuwania bólu - poinformował norweski trener przed pierwszym meczem o stawkę - w niedzielę o 17.30 FC Koeln zmierzy się w I rundzie Pucharu Niemiec z SC Wiedenbrueck.
Wszystko wskazuje więc na to, że skrzydłowego reprezentacji Polski zabraknie w pojedynku z beniaminkiem IV ligi. Solbakken powinien dać Peszce czas, by ten w spokoju przygotował się do rywalizacji w 1. kolejce Bundesligi z VfL Wolfsburg (6 sierpnia). W meczowej "18" znajdzie się natomiast Adam Matuszczyk. Jednakże szanse, że 22-latek wyjdzie na boisko, nie są duże. Ma bowiem aż trzech konkurentów, którzy w okresie przygotowawczym prezentowali wysoką formę: Kevina Pezzoniego, Saschę Riethera i Martina Laniga.