Brazylijczyk zapewnił Czarnym Koszulom trzy punkty w starciu z Lechią, kończąc ostre dośrodkowanie Pawła Wszołka. Tydzień później Bruno za sprawą uderzenia z dystansu stał się autorem jedynej bramki dla Polonistów w starciu z Wisłą Kraków, a w meczu z ŁKS-em do gola byłego gracza Jagiellonii po połowie dołożyli się walczący o górną piłkę Marcin Adamski i Łukasz Trałka. Cztery bramki dały stołecznej ekipie siedem punktów, Czarnym Koszulom wyraźnie brakuje jednak siły rażenia z przedniej formacji.
W dwóch pierwszych meczach jedynym napastnikiem był pozyskany latem z Górnika Sikorski. 24-letni zawodnik pracował wzdłuż i wszerz boiska, angażował obrońców, stwarzał okazje kolegom, sam do dogodnych sytuacji dojść jednak nie był w stanie pokazując, że najlepiej na boisku czułby się mając w ataku partnera kończącego akcje. Udowodnił, że jest raczej niezwykle pożytecznym boiskowym harcownikiem, a nie rasowym snajperem, o czym najlepiej świadczy skromny bramkowy dorobek z poprzedniego sezonu.
Spotkanie z ŁKS-em w wyjściowej jedenastce - niejako z polecenia Józefa Wojciechowskiego, który po meczu z Wisłą oznajmił, że chce go zobaczyć w akcji nim zdecyduje się na zakup kolejnego napastnika - rozpoczął Cani. Albańczyk był jednak bardzo statyczny, wykazał się wprawdzie dużą umiejętnością w grze tyłem do bramki, po przejęciu futbolówki niekoniecznie wiedział jednak, co sensownego można z nią zrobić. - Dostał szansę, ciężko mu to szło, ale dajmy mu trochę czasu - mówi trener Jacek Zieliński.
Szkoleniowiec Czarnych Koszul podkreśla, że debiutu Caniego w wyjściowym składzie nie ocenia negatywnie i Albańczyk może liczyć na kolejne szanse, głośno mówi jednak o transferze kolejnego napastnika. - Wrażenie, że potrzebujemy jeszcze kogoś do przedniej formacji, mam od półtora miesiąca i głośno o tym mówię - zaznacza Zieliński. - Nie mam pretensji do moich zawodników, zostali rzuceni na głęboką wodę i potrzebują czasu. A przydałby się nam napastnik doświadczony, przy którym ci młodzi mogliby się uczyć.