Wyniki są najlepszą wykładnią - rozmowa z Adamem Kokoszką, obrońcą Polonii Warszawa
Siedem punktów w trzech meczach wywalczyła na początku sezonu Polonia Warszawa. I o ile do podstawy Czarnych Koszul w ofensywie można mieć sporo zastrzeżeń, to grze formacji obronnej - także dzięki postawie Adama Kokoszki - wiele zarzucić nie można.
Kamil Kołsut
Kamil Kołsut: Przed meczem zgodnym chórem przestrzegaliście, że ŁKS-u nie można lekceważyć i spotkanie to może okazać się znacznie trudniejsze od starć z Lechią Gdańsk i Wisłą Kraków. Przewidywania się sprawdziły?
Adam Kokoszka: Biorąc pod uwagę względy piłkarskie na pewno nie oczekiwaliśmy, że będzie to drużyna silniejsza, ale wiedzieliśmy, że będą bardzo mocno zaangażowani w grę. Słabo zaczęli ligę, mają nóż na gardle i na pewno będą chcieli się odbić. Wiedzieliśmy, że mają wielu doświadczonych zawodników, który wnoszą do gry dużo jakości i w końcu po tych kilku słabszych występach będą musieli jakiś mecz wygrać albo zremisować.
Z czego twoim zdaniem wynikają tak słabe wyniki łodzian na starcie sezonu?
- Patrząc na te dwa pierwsze mecze, to piłkarze ŁKS-u stwarzali sobie dobre sytuacje, mają jednak troszkę słabszych zawodników w tyłach. Jeśli chodzi o ofensywę, to jest zdecydowanie mocniejsza, tworzy ją grono dobrych, doświadczonych graczy i moim zdaniem w tym sezonie narobią oni jeszcze wielu problemów innym zespołom.
W dwóch pierwszych meczach ŁKS stracił aż dziewięć bramek, wy w sobotę długo nie mogliście się jednak przebić przez te łódzkie zasieki obronne.
- ŁKS się cofnął, chciał zagrać z kontry i my zostaliśmy w pierwszej połowie zmuszeni do prowadzenia ataku pozycyjnego. Strzeliliśmy bramkę, obraz meczu się dzięki temu zmienił, ale myślę, że gry prowadzimy, to powinniśmy grać trochę inaczej: dominować, dłużej utrzymywać się przy piłce, a nie tak jak to było w drugiej połowie sobotniego meczu, gdy praktycznie oddaliśmy gościom inicjatywę.
Trener Zieliński od jakiegoś czasu narzeka na braki w przedniej formacji. Mecz z ŁKS-em potwierdził chyba, że Polonii przydałby się jeszcze jeden napastnik.
- Nie będę oceniał czy krytykował kolegów z drużyny. Na pewno stwarzamy sobie sytuacje, a gdybyśmy je potrafili wykorzystać, to w sobotę wynik byłby wyższy. Nad atakiem pracuje cały zespół, nie tylko napastnicy, jako cała drużyna musimy więc poprawić grę ofensywną.