Nie poddaję się, będę walczył - rozmowa z Richardem Zajacem, bramkarzem Podbeskidzia Bielsko-Biała

Dwa spotkania i osiem wpuszczonych bramek - to dotychczasowy bilans Richarda Zajaca w ekstraklasie. Szybko go nie poprawi, bo jego miejsce w bielskiej bramce zajął Mateusz Bąk. O poczuciu winy, szansach na powrót do bramki Podbeskidzia i wsparciu kolegów Zajac opowiada w rozmowie z Wojciechem Trelą.

Wojciech Trela: Masz żal do trenera Kasperczyka, że nie dał ci kolejnej szansy?

Richard Zajac: To jest w kompetencji trenera. Tak zdecydował, niestety.

To były dwa najgorsze spotkania w twojej dotychczasowej karierze (z Jagiellonią i GKS Bełchatów – przyp. red.)? Zdarzyło się już wpuścić sześć bramek w jednym meczu?

- Nie, sześć bramek to jest rekord. Chyba, że jak byłem mały, to wtedy się ostatni raz coś takiego zdarzyło. Ale nie byłem sam na boisku.

Nie poczuwasz się do winy?

- Poczuwam się, bo wiadomo, że jak bramkarz wpuści sześć bramek, to zawsze jest winny. Ale powtarzam: nie byłem sam na boisku, grało jedenastu zawodników.

Po spotkaniu z Widzewem uważasz, że wrócisz do podstawowego składu już w następnym meczu z Zagłębiem?

- Nie miałem umowy z trenerem, że nie zagram tylko tego jednego meczu. Gra ten, który jest w najlepszej dyspozycji. Teraz wygląda na to, że będę musiał poczekać na błąd kolegi.

Nie poddajesz się?

- Nie, nie ma takiej opcji. Będę walczył na treningach i zobaczymy jak to wyjdzie. Nie jestem załamany. Jesteśmy drużyną, więc raz ciągnie wózek jeden, raz drugi. Jest to dla mnie nowa sytuacja, ale jestem przekonany, że z tego wyjdę.

Czujesz się w tej chwili silniejszy od Mateusza Bąka?

- Na takie pytania nie odpowiadam. Nie wiem jak na to odpowiedzieć.

To jak ocenisz jego występ w spotkaniu z Widzewem?

- Z tego co ja widziałem, to Widzew nie oddał strzału na bramkę, więc co mam ocenić?

Były co najmniej dwa strzały.

- Tak? Ok. Ale nie byli tacy groźni. Bramkarz nie mógł się pokazać.

Masz w głowie jeszcze ten błąd ze spotkania z Jagiellonią, który doprowadził do utraty bramki?

- Nie, ten błąd przypominają mi już tylko dziennikarze. Jak człowiek stoi na bramce, to może gdzieś to głęboko jest w głowie, ale wychodząc na mecz trzeba o tym zapomnieć. Do kiedy będą mi go przypominali? Myślę, że zawsze.

Dostałeś wsparcie od kolegów?

- Nie jestem zdziwiony, że nie znalazłem się w bramce w meczu z Widzewem, czyli wsparcie od drużyny było.

Komentarze (0)